Ktoś wystartował nielegalnie w biegu ulicznym? Pobiegł na ubiegłorocznym numerze startowym, skserował numer kolegi lub wydrukował własny, skrócił trasę? To jeszcze nic. Podczas tegorocznego Mexico City Marathon na trasie biegu nielegalnie znalazło się… kilka tysięcy biegaczy! Jak to możliwe?
Maraton, który odbył się w niedzielę 26 sierpnia oficjalnie ukończyło 32645 osób. Tyle przekroczyło linię mety. Imponująca liczba, prawda? Nic dziwnego, bo meksykański maraton należy do czołówki największych imprez. Problem polega jednak na tym, że… linię startu przekroczyło znacznie mniej osób, niż linię mety. W biegu wystartowało 29555 biegaczy z całego świata. Wynika z tego, że po drodze przybyło ponad trzy tysiące osób. I to nie koniec. Biegu z różnych przyczyn nie ukończyło 2011 zawodników, którzy w nim wystartowali. Od 29,5 tysiąca należy zatem odjąć nieco ponad 2 tysiące. Otrzymamy 27544. Tylu zawodników miało prawo dotrzeć do mety. Skąd zatem ponad 5 tysięcy więcej „finiszerów”?
Biegacze dołączali do „legalnych” maratończyków w połowie trasy, po 30 a nawet po 40 kilometrze! Rekordzista pojawił się na macie pomiarowej na 30 kilometrze trasy jeszcze przed rozpoczęciem biegu. Łącznie na trasie znalazło się ponad 5 tysięcy osób, które nie miały prawa tam być (no chyba, że jako kibice). Maty pomiarowe, rozmieszczone co 5 km, także wykazują pomysłowość uczestników biegu: między sąsiednimi matami liczba biegaczy różniła się nawet o tysiąc osób. Oznacza to, że wielu biegaczy ominęło jedną lub kilka mat pomiarowych, skracając trasę. W mediach społecznościowych aż roi się od zdjęć „maratończyków” spacerujących wzdłuż trasy z numerami startowymi albo czekających na poboczu, żeby włączyć się do biegu. Skąd takie parcie na udział akurat w tym biegu?
Mexico City Marathon to największa impreza biegowa w kraju. Można tutaj zawalczyć o kwalifikację do maratonu bostońskiego. Ale to wciąż za mało, by skłonić aż tyle osób do oszustwa. Odpowiedzią okazuje się… medal. Organizatorzy maratonu sześć lat temu zaprojektowali serię pięknych medali, układających się w napis M-E-X-I-C-O. Po jednym na każdy rok. I to właśnie one stały się celem oszustów. Chęć pochwalenia się selfie z medalem, nawet zdobytym podstępem, okazała się silniejsza niż uczciwość i zdrowy rozsądek.
A co dopiero selfie z całą kolekcją medali! Okazuje się bowiem, że proceder nie zaistniał w tym roku po raz pierwszy. W poprzedniej edycji zdyskwalifikowano prawie 5800 osób. Chociaż nazwiska się powtarzają a uczciwi biegacze piętnują oszustów, ci niewiele sobie z tego robią.
Na szczęście tegoroczny medal zamknął feralną kolekcję tworzącą napis M-E-X-I-C-O. Organizatorzy zdyskwalifikowali 5122 oszustów i zaapelowali o uczciwość. Czy zmiana medalu w przyszłym roku zmniejszy liczbę oszustów chętnych do nielegalnego zdobycia trofeum?
KM