Men Expert Survival Race: Wojownicy na trasie [ZDJĘCIA]


Poszukiwacze biegowych przygód mogą być zadowoleni. Prócz wysiłku, jaki trzeba było włożyć w pokonanie toru i naprawdę wielu kilometrów, w niedzielę w Warszawie nie zabrakło też sporej dawki dobrego humoru.

Dodali krzepy

Men Expert Survival Race gościł już w tym roku we Wrocławiu i Krakowie. Ostatnia odsłona zawodów przed wakacjami dotarła do stolicy. Impreza gościła już w stolicy w czerwcu ubiegłego roku, notując spory sukces. W porównaniu do tamtej edycji doszło do kilku zmian, w tym do zmiany lokalizacji. Tym razem centrum wydarzeń przeniesiono z praskiego brzegu Wisły na drugą stronę rzeki, w okolice Centrum Olimpijskiego. Zniknęła więc woda, ale zwiększył się też poziom trudności.

Tak jak w ubiegłym roku zmagania toczyły się na dystansie 5 km (i 20 utrudnień) oraz 10 km (30 przeszkód). Dodatkowo „dycha” została podzielona na startujących w falach „Legend” oraz „Hero”. W tej pierwszej ruszyli wyselekcjonowani zawodnicy, którzy przeszli specjalne eliminacje. Aby dodać krzepy uczestnikom biegów na 5 km, ich zmagania nazwano „Warrior”.

Całkiem sporo biegania

Trasa 10 km prowadziła od Centrum Olimpijskiego, pod mostem Grota Roweckiego aż po Uniwersytet Stefana Kardynała Wyszyńskiego i z powrotem. W większości były to leśne ścieżki Pasu Nadwiślańskiego i bezdroża.Tylko najbardziej widowiskowe przeszkody jak „quarter pipe”, „king kong” czy „survival bus” ustawiono przy siedzibie PKOL. Osoby czekające na swój start głośno wspierały uczestników zmagających się już z tymi utrudnieniami.

Do najcięższych przeszkód należy zaliczyć pierwszą ze wspomnianych - „quarter pipe”, czyli przerobioną połowę rampy deskorolkowej (half-pipe). Pewnie nawet legendarny Tony Hawk miałby tu problemy z wbiegnięciem na szczyt, jednak dzięki wsparciu kibiców, silnemu rozbiegowi i odpowiedniej technice uczestnikom udawało się wdrapać na przedłużoną, wręcz pionową ścianę konstrukcji.

Porównując Survival Race do innych biegów ekstremalnych trzeba wspomnieć, że tu biegania było naprawdę sporo. Przeszkody oddzielone były od siebie solidnym dystansem. Nie wszystkim mogło się to podobać, szczególnie tym, którzy dbają o siebie głównie w siłowniach, ale stanowczych głosów narzekań nie stwierdziliśmy.

„To nie był żart”

Każda impreza ma swoich zwycięzców, ale tu liczył się przede wszystkim udział i dobra zabawa.

– Biegnę w „survivalu” pierwszy raz i było super. Najtrudniejszy był „quarter pipe”. Nie umiem zdobywać ścian, ale może się kiedyś nauczę. Może jestem za niska. Specjalnie przygotowałam sobie napis na plecach „Podsadź mnie na ścianę, a zaproszę na tańcowanie”. To nie miał być żart, ale nikt mi nie chciał pomóc i musiałam sobie radzić sama – piekliła się na mecie (ale z uśmiechem na ustach) Klaudia Kocot, która ma za sobą starty w Runmageddonie Rekturt i Hardcore.

– Dla mnie najtrudniejsze przeszkody to „quarter pipe” oraz te poręcze w formie łuków, które dobrze działały na triceps („triceps killer”- red). Na trasie jest też sporo przeszkód wodnych czy też kontener zalany wodą... Liczyły się siła i wydolność – opisywał z kolei Hubert Urban. – To był dla mnie drugi bieg taki z przeszkodami, wcześniej startowałem w Runmageddonie. Tu jest więcej biegania, a ja wolę przeszkody z racji na swoją masę – dodał.

Ambasador pomagał

Wśród biegaczy wypatrzyliśmy też „Napędzanego Kebabem” Cezarego Doroszuka, Ambasadora Festiwalu Biegów.

– Niedawno biegłem Ultra Bieg Rzeźnika (finisz na 110. kilometrze z czasem 19:48:57 - red). W lipcu biegnę 240 km (Bieg 7 Szczytów - red), więc to miała być forma relaksu. Zabawa była przednia! Najtrudniejsze było chyba czołganie się w piasku, pod wozami terenowymi. To było na samym początku trasy, człowiek jeszcze nie był przygotowany na to, co go tu czeka – opowiadał na mecie zawodnik AKB Mort!

– Przy rampie oddałem innemu uczestnikowi bandaż, który miałem na kolanie. Uznałem, że moja kontuzja jest trochę mniejsza, a widziałem, że chłopak potrzebuje pomocy. Pomogłem mu bo chciałem, żeby dotarł do mety – relacjonował Cezary Doroszuk. – Samo bieganie mnie nie męczyło. Muszę popracować przed zadaniami siłowymi. W sierpniu biegnę „Katorżnika”, tam będzie już dobrze! – zapewnił.

Impreza rozgrywana była do późnych godzin po południowych, dlatego na wyniki przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Kolejna edycja Men Expert Survival Race odbędzie się 20 września w Katowicach.

RZ