Chińczycy mają problem, żeby wziąć udział w tegorocznym Maratonie Tokijskim. Wszystko po wydaniu zakazu wjazdu przez rząd w Japonii mieszkańcom chińskiej prowincji Hubei. Ograniczenie dotyczy również osób, które były tam w ciągu ostatnich 14 dni.
Stolica prowincji Wuhan została uznana za epicentrum koronawirusa. W Chinach zachorowało ponad 28 tysięcy osób. Dla porównania w Japonii zanotowano 45 zachorowań. Pod koniec stycznia Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan zagrożenia o zasięgu międzynarodowym. Wtedy organizatorzy Maratonu Tokijskiego zapewniali, że monitorują sytuację.
Teraz pojawiła się informacja skierowana do biegaczy z Chin zainteresowanych startem w stolicy Japonii. Oprócz osób pochodzących z prowincji Hubei, a także przebywających tam czasowo turystów, na utrudnienia mogą natrafić także pozostali mieszkańcy Chin. Wszystko z powodu ograniczonej liczby połączeń między krajami.
Dlatego organizatorzy biegu zaproponowali, aby potencjalni uczestnicy wystartowali w kolejnej edycji maratonu za rok. Opłata wpisowa i darowizny zebrane na cele charytatywne nie zostaną zwrócone. Ci którzy już zamówili pamiątkowe koszulki otrzymają je pocztą po rozegraniu tegorocznego maratonu. Nie trzeba wcześniej informować o swojej nieobecności. Jeśli ktoś nie odbierze pakietu, to zostanie przepisany na przyszły rok. Oczywiście dotyczy to tylko biegaczy z Chin.
To może jednak wcale nie oznaczać końca kłopotów Tokio, bo już zaczyna się mówić o problemach przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi. W obawie o rozszerzenie się epidemii odwołano duży maraton w Hongkongu i zaplanowane na marzec Halowe Mistrzostwa Świata w Nankinie.
Maraton Tokijski zaplanowano na 1 marca. Impreza wchodzi w skład prestiżowej serii Abbott World Marathon Majors zrzeszającej największe maratony świata. Japończycy już ogłosili faworytów rywalizacji – ubiegłorocznych zwycięzców Birhanu Legese i Ruti Age z Etiopii.
RZ