Mityng Warszawski odwołany. Koniec sezonu w stolicy?

Potwierdziło się to, o czym pisaliśmy już w lipcu. Jedyne cykliczne zawody lekkoatletyczne w stolicy zostały odwołane. Powodem jest brak pieniędzy. Zawodnicy z Warszawy mogą albo już zakończyć sezon kosztem swojej formy, albo startować w innych miastach. To fatalna wiadomość dla budżetów biegaczy oraz ich klubów, które i tak ledwo wiążą koniec z końcem. Sytuacja wydaje się patowa.

Podczas Mityngu Warszawskiego na bieżni Akademii Wychowania Fizycznego zawsze można spotkać wielu znanych zawodników. A raczej można było. Startowała tu Anna Kiełbasińska, Iwona Brzezińska, Urszula Bhebhe, a także wielu innych biegaczy, kulomiotów, oszczepników czy skoczków wzwyż. Zawodników, którzy się tu przewinęli, trudno policzyć. Jednak każdy, kto miał odczyniania z królową sportu, na pewno otarł się o Mityng Warszawski.

W wakacje po raz pierwszy zawodnicy musieli płacić za udział w zawodach. Jednak to i tak było ostatnie tchnienie, na jakie było stać Warszawsko Mazowiecki Okręgowy Związek Lekkiej Atletyki. Związek od jakiegoś czasu jest już bowiem bankrutem.

Zawody, które miały odbyć się 14 września, odwołano po raz pierwszy od niepamiętnych czasów.

Kolejny mityng zaplanowany jest na 22 września. Na szczęście połączony jest on z Memoriałem Eugeniusza Lokajskiego – fotoreportera Powstania Warszawskiego, rekordzisty Polski w rzucie oszczepem i olimpijczyka. Jest więc szansa, że pieniądze sponsorów przeznaczone na memoriał pozwolą rozegrać także Mityng Warszawski. Trochę to mało poważne, prowizoryczne, ale dobrze, że zawody się odbędą.

Na Jesienne Warszawskie Wieloboje nie ma już jednak co liczyć. Zawody były już odwołane w zeszłym roku, więc będzie to jakaś tradycja. Smutna tradycja.

– Pierwszy raz czujemy taki kryzys, dostaliśmy na organizację zawodów mniej pieniędzy, niż było to w założeniach. Żeby zorganizować te wszystkie zawody, potrzebna jest odpowiednia kwota. Udało nam się zebrać ledwie połowę tego, co potrzeba – mówi Andrzej Wołkowycki trener lekkiej atletyki AZS AWF i członek zarządu WMOZLA.

– W zasadzie to moi zawodnicy trenują, ale nie mogą startować. Jeśli już, to trzeba podróżować i szukać zawodów, a nie każdego stać, żeby za własne pieniądze jechać do Łodzi czy Radomia – dodaje ze smutkiem nasz rozmówca. 

Smutna jest więc tegoroczna jesień w stolicy. Nie ulega jednak wątpliwości, że takie zawody jak Mityng Warszawski potrzebują wsparcia, bo tu oprócz znanych zawodników startują też kadeci i juniorzy, dla których jest to ważny etap w rozwoju sportowym. Jeśli nie będą mieli gdzie trenować i uprawiać sportu, to najbliższe tego typu zawody będą przeżywać… przed telewizorem, oglądając np. Diamentową Ligę.

RZ