Wiliam Goodge jest brytyjskim modelem pracującym dla jednej z amerykańskiej agencji. Jest też ultramaratończykiem. Wprawdzie bieganie było częścią jego treningu zarówno, gdy był zawodowym rugbistą, jak i podczas treningów utrzymujących właściwą wagę, ale ultramaratony pojawiły się u niego w smutnych okolicznościach.
W styczniu 2018 r. na raka umarła jego mama. Według jego własnych słów, które powtarzał w licznych wywiadach, ten moment był dla niego bardzo trudny. Rozważał różne sposoby poradzenia sobie ze stratą. Do głowy przychodziło mu rzucenie się w wir imprez, jednak ta droga nie znalazłaby raczej uznania mamy. Postanowił więc, że to bieganie stanie się jego terapią.
A że mama za życia wspierała organizacje charytatywne, kontynuował jej działania, łącząc bieganie ze zbiórką pieniędzy. Zaczął od maratonu w swojej własnej miejscowości. Trasa była nieoficjalna, ale wysiłek biegowy wystarczył, by zebrać pokaźne kwoty na walkę z rakiem.
Później przebiegł 100 km z Londynu do Brighton i 111 km na trasie biegu The Wall.
Teraz zapowiedział największe swoje biegowe wyzwanie. 18 sierpnia zamierza pobiec z John o’Groats do Lands End czyli z jednego końca Wielkiej Brytanii na drugi (sympatycy programu TOP GEAR zapewne przypominają sobie teraz pojedynek Jeremiego Clarksona i jego Jaguara z Bogiem – tak, to to samo wyzwanie). Wiliam Goodge ma przed sobą 1400 km biegu.
Swój pomysł model zadedykował mamie i wybrał organizację charytatywną, która była jej bliska. Zbiórka już ruszyła. Na jej koncie jest ponad 3 000 funtów.
IB