"Moja droga do Badwater" - odc. 1. Patrycja Bereznowska wystartuje w najtrudniejszym ultramaratonie świata

15 lipca 2019 roku Patrycja Bereznowska będzie pierwszą Polką, która stanie na starcie słynnego, legendarnego, kultowego (niepotrzebne skreślić) biegu ultra: Badwater 135. To ochrzczony przez magazyn National Geographic Adventure mianem „najtrudniejszego ultramaratonu świata” bieg na dystansie 135 mil, czyli 217 km z położonej w depresji (-85 m) Doliny Śmierci na szczyt Mt. Whitney Portal na wysokości 2530 m n.p.m.

W ponad 40-letniej historii imprezy, ukończyło ją zaledwie 6 biegaczy z Polski, sami mężczyźni.

I’m IN, czyli biegnę w Badwater!” Artur Kujawiński wystartuje w najtrudniejszym ultramaratonie świata

Jako pierwszy – w najlepszym, jak dotychczas z naszych rodaków, czasie (36:21:33) Badwater 135 ukończył Leszek Rzeszótko w 2012 r. Dwa lata później, metę przekroczyli Dariusz Łabudzki, Zbigniew Malinowski i Dariusz Strychalski, a jako ostatni uczynili to przed rokiem Grzegorz Gucwa i Artur Kujawiński.

Grzegorz Gucwa i Artur Kujawiński na mecie Badwater!

Patrycja Bereznowska, jeśli zdoła ukończyć mordercze wyzwanie, będzie pierwszą kobietą z Polski na mecie tego biegu. Mistrzyni świata w biegu 24-godzinnym i rekordzistka świata w biegach 24H i 48H będziemy towarzyszyli w jej drodze do Badwater 135. Patrycja obiecała dzielić się z nami i przede wszystkim Wami, czytelnikami portalu www.festwalbiegowy.pl, szczegółami swoich przygotowań. Co kilka tygodni opowie, jak trenuje, jak ogarnia sprawy organizacyjne, jak radzi sobie z bardzo trudną logistyką, na co zwraca uwagę, o czym myśli szykując się do wyzwania życia.

Dziś - spotkania na Drodze do Badwater część 1. Jak to się stało, że Patrycja Bereznowska znalazła się na elitarnej, zaledwie 100-osobowej liście startowej ultramaratonu z Doliny Śmierci?

– Start w Ultramaratonie Badwater był moim biegowym marzeniem. Myślałam o nim od dawna. Czekałam tylko ze zgłoszeniem na dobry moment, na dobry układ kalendarza i… w ubiegłym roku stwierdziłam, że 2019 to jest właśnie ten moment. Mistrzostwa Polski w Biegu 24H są wcześnie, bo w kwietniu, Mistrzostwa Świata dla odmiany dopiero późną jesienią (26 października). Najważniejsze dla mnie imprezy są zaplanowane tak, że spokojnie mam czas na przygotowanie się i start 15 lipca w Badwater, a potem regenerację przed MŚ. Bo mistrzostw na bieg komercyjny, nawet tak prestiżowy, poświęcić bym nie chciała.

– A dlaczego tak bardzo chciałaś wystartować w Badwater?

– Ha! Raz, że zwiedzałam kiedyś Stany Zjednoczone, to dla mnie bardzo interesujący kraj i warto tam wracać. A dwa, że bieg jest niezwykle ciekawy i odbywa się w ekstremalnych warunkach pogodowych, niespotykanych na innych imprezach. To bieg uliczny, asfaltowy, co lubię, a choć z dużym przewyższeniem, to niezbyt trudny technicznie, nie trzeba dobrze zbiegać, czego nie potrafię. Bardzo mi odpowiada długość trasy, 217 km to dystans w zakresie, który bardzo lubię. Badwater to bieg-legenda i to wszystko razem spowodowało, że bardzo chciałam wystartować w tej imprezie.

– A ważne dla Ciebie jest to, że możesz być pierwszą Polką, że Badwater nigdy nie ukończyła biegaczka z naszego kraju?

– Początkowo zupełnie nie, bo nawet tego nie wiedziałam. Ale jak już zainteresowałam się biegiem konkretniej, dowiedziałam się o tym i zdałam sobie sprawę, że jeśli podejmę wyzwanie teraz, to mogę być pierwszą Polką na mecie Badwater 135. Przejść w ten sposób do historii będzie fajnie! (uśmiech)

– Czy sportowcowi tej klasy i z takimi osiągnięciami jak Ty, trudno jest dostać się na listę startową ultramaratonu Badwater? Tam startuje ściśle wyselekcjonowana przez organizatorów, niewielka grupa biegaczy. Jak przekonałaś organizatorów?

– Startuje tylko 100 osób, w tym chyba zaledwie około 20 z Europy. Wymaganie jest jedno podstawowe: trzeba mieć na koncie ukończone 3 biegi 100-milowe, w tym przynajmniej jeden w przeciągu ostatniego roku. Niestety, nie liczą się biegi etapowe i biegi po pętli, czyli moje osiągnięcia w biegach 24- i 48-godzinnych nie mają żadnego znaczenia. To był dla mnie problem, bo z innych biegów na co najmniej 100 mil mam w dorobku raptem… jeden – Spartathlon w 2017 roku! Chcąc więc zgłosić się do Badwater, musiałam na szybko ukończyć jeszcze 2 „stumilaki”. W grudniu wybrałam się zatem do Irlandii na Raw Ultra w Górach Wicklow i do niemieckiej Dolnej Saksonii na 100-milowy bieg sylwestrowy. Tym samym kwalifikację wstępną do Badwater uzyskałam w ostatnim dniu roku! Na szczęście, aplikację do biegu z Doliny Śmierci składa się w lutym, więc… zdążyłam.

10. TAURON Festiwal Biegowy. W Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 20 proc! Cały weekend na decyzję! [REJESTRACJA]

Samo ukończenie wymaganych biegów to jednak nie wszystko. Trzeba jeszcze wypełnić kwestionariusz, w których podaje się wszystkie swoje osiągnięcia i odpowiada na milion przeróżnych, często dość dziwnych pytań, np. „jak znalazłaś się na tej planecie?” albo „jak zamierasz spędzić miesiąc przed startem?”. Ta ankieta zabiera około 3 godzin!

A potem już specjalna komisja organizatorów na podstawie własnego… chyba widzimisię i przekonania, kto ma szansę rywalizować i ukończyć bieg wybiera szczęśliwą setkę uczestników. Ogłoszenie wyników jest transmitowane w internecie, organizator wyczytuje listę osób zakwalifikowanych na Badwater 135 w danym roku.


– Długo czekałaś, żeby usłyszeć swoje nazwisko?

– Nie. To akurat poszło dosyć szybko, imię i nazwisko „Patrycja Bereznowska” padły po jakichś 15 minutach. Nie musiałam długo zaciskać kciuków! (śmiech)

– A duże emocje przeżywałaś?

– Taaak… Dopóki czekałam – może nie, ale jak usłyszałam swoje nazwisko, poczułam, że serce uderzyło mocniej. Nie spodziewałam się, że zareaguję aż tak emocjonalnie! A zaraz potem przyszło lekkiej przerażenie, że… stało się! Trzeba się zabierać za organizację całego przedsięwzięcia. Bardzo szybko trzeba potwierdzić organizatorom chęć startu i opłacić wpisowe oraz zarezerwować hotele, bo miejsc dostępnych jest bardzo mało.

– Dużo Cię ta „zabawa” będzie kosztowała?

– Finansowo? Lepiej nie mówić! Dużo, nawet bardzo dużo. Po rozmowie z Arturem Kujawińskim, który startował tam w ubiegłym roku, okazało się, że w moich wstępnych szacunkach pomyliłam się… prawie dwukrotnie. Tak bardzo nie doszacowałam kosztów udziału w Badwater.

– A możesz zdradzić liczby?

– Myślałam, że całe Badwater będzie mnie kosztowało około 25 tysięcy złotych. A wyjdzie prawdopodobnie ponad 45-50 tysięcy!

– Przez Tobą długie i na pewno trudne przygotowania. Czy już je rozpoczęłaś?

– Można powiedzieć, że tak, bo to nie tylko praca stricte nad formą sportową, ale także, a może nawet przede wszystkim, przygotowania logistyczne. Organizacja wyjazdu na Badwater to naprawdę duże przedsięwzięcie. Zaczęłam szukać informacji na temat specyfiki tego biegu i treningu do niego, nawiązuję kontakty z ludźmi, którzy już tam biegli lub serwisowali uczestników, wypytuję o przeróżne szczegóły. Zaczęłam odwiedzać saunę i praktykować w niej coraz dłuższe sesje, trenuję w pomieszczeniu, bo nasza aura na razie jest dosyć chłodna, a trzeba potrenować w cieple. Ja akurat robię treningi na orbitreku w temperaturze około 25 stopni. A stopniowo, jak pogoda zacznie się poprawiać i temperatura rosnąć, będę się starała trenować w południe, w jak największym cieple.

– A planujesz jakiś wyjazd na treningi w bardzo ciepłych krajach?

– Myślę o tym, ale nic jeszcze nie zaplanowałam. Na pewno natomiast pojadę wcześniej do Stanów, na 2-3-tygodniowy okres aklimatyzacji przed biegiem. Pobyt w warunkach podobnych do panujących podczas imprezy, oczywiście nie w samej Dolinie Śmierci, ale całkiem niedaleko, treningi w górach i na płaskim , mogą być kluczowe dla powodzenia mojego przedsięwzięcia.

– Wspomniałaś o konsultacjach z Arturem Kujawińskim. Z czyich jeszcze porad chciałabyś skorzystać przed wyjazdem do Doliny Śmierci?

– Umówiłam się na dłuższą rozmowę z Darkiem Strychalskim, ale do tej pory najwięcej czasu poświęcił mi Peter Podbielski, Polak mieszkający w Arizonie, który serwisował Piotra Kuryłę i pomagał mu przygotować się do startu. Jesteśmy w stałym kontakcie, obiecał pomóc mi także na miejscu, jego wskazówki i wsparcie będą niezwykle cenne.

– A czy może któraś z doskonale znanych Ci ultra biegaczek ulicznych, Twoich rywalek z biegów wielogodzinnych, startowała już w Badwater i może Cię wspomóc radą.

– Tak, będę kontaktowała się z Katalin Nagy, Węgierką reprezentującą USA, byłą mistrzynią świata w biegu 24H (Turyn 2015). Ona wprawdzie w Badwater nie startowała, ale biegła tam jako „zając” i jej doświadczenie jest na pewno cenne.

– Jak sądzisz, co będzie dla Ciebie największym wyzwaniem? Na pewno nie dystans, bo biegasz znacznie więcej kilometrów…

– Oczywiście, że nie. To będzie temperatura. To jest bieg jedyny w swoim rodzaju. Kto nie startował w Dolinie Śmierci nie wie, co to bieganie w takich warunkach. Temperatura na trasie sięga 55 stopni Celsjusza, w nocy spada do 40. Dystans i przewyższenia można przetrenować na różnych biegach, ale „badwaterowych” warunków pogodowych nie da się nigdzie powtórzyć. Dopóki więc tam nie wystartuję, nie będę wiedziała, jak zniosę tak długi wysiłek w tak wysokiej temperaturze.

– O powodzeniu w ultramaratonie Badwater 135 w dużym stopniu decyduje dobry suport. Jak dużą ekipę wspierającą zamierzasz zabrać do Stanów?

– Tutaj sprawa jest prosta, bo organizator narzuca konkretne limity. Można mieć tylko jeden samochód o ściśle określonych wymiarach i maksymalnie 4 osoby w serwisie.

– Podobno bardzo nie chcesz być zakwalifikowana do elity tego biegu. Dlaczego?

– Dlatego, że elita startuje najpóźniej! Prawdopodobnie będą 3 fale, z których pierwsza wystartuje o godzinie 21, druga o 22, a ostatnia – właśnie elita – o 23. Właśnie więc elita najkrócej biegnie w nocy, kiedy jest najkorzystniejsza temperatura. A 10 czy 15 stopni mniej jest bardzo cenne. Na razie nie jest to jeszcze konkretnie ustalone, nie wiadomo, kto ruszy w której fali. Ja bym, oczywiście, chciała wystartować w tej pierwszej, najwcześniejszej. Ale nie mam na to wpływu.

– Twoim celem jest dobry wynik i wysokie miejsce, czy po prostu ukończenie Badwater?

– Ukończyć ten bieg to już znaczy wygrać (uśmiech). Ale nie umiem odpowiedzieć dzisiaj na to pytanie. Oczywiście, że nastawiam się na rywalizację. Jest to jednak tak specyficzny bieg, że trudno teraz cokolwiek powiedzieć.

– A jeśli wszystko pójdzie dobrze, czy będziesz chciała go jeszcze kiedyś powtórzyć?

– Podejrzewam, że… nie! Tak jak powiedziałam po wygraniu Spartathlonu w 2017: na świecie jest tyle fajnych biegów, że pewnie poszukam kolejnego wyzwania. Ale… ponieważ „nigdy nie mów nigdy”, zapytaj mnie o to 17 lipca. Wtedy będę mądrzejsza (śmiech).

rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. archiwum zawodniczki, fb Badwater 2019