MŚ: Włodarczyk złoto, Kopron brąz! Świetna Cichocka!

Czwarty dzień Mistrzostw Świata w Lekkiej Atletyce przyniósł pierwsze medale dla Polski! Znakomicie spisała się też Angelika Cichocka - medalu nie zdobyła, ale może być dumna ze swojej postawy! Tak walczących Polaków chcemy oglądać na co dzień! 

W finale młota kobiet wystąpiły aż trzy Polski. I spisały się na medal. A nawet dwa!

Anita Włodarczyk przystąpiła do konkursu z urazem dłoni. Kontuzji nabawiła się już w Londynie. Po pierwszych nieudanych próbach - na półmetku Polka była dopiero szósta ze słabym wynikiem 71,94 m - przyszedł wreszcie dobry rzut. 77,39 m i Polka objęła prowadzenie. W czwartej próbie jeszcze się poprawiła - 77,90 m.

Ostatnia kolejna nie przyniosła zmian i Anita mogła świętować... 41. zwycięstwo z rzędu! Ależ seria! 

Trzecia już po pierwszej próbie była Malwina Kopron (74,76 m) i wynik ten utrzymała do końca rywalizacji! Po ostatnim rzucie rzewnie się rozpłakała

Szóste miejsce w konkursie zajęła Joanna Fiodorow (73,02)

Nasze medalistki:

- To był mój najtrudniejszy konkurs w życiu. Byłam strasznie zła na siebie, nie tak planowałam strategię na konkurs. Wynik jest słaby, ale cieszę się. Pokazałam walkę i mocną głowę - mówiła do kamer TVP Sport Anita Włodarczyk, której przed eliminacjami prawdopodobnie pękła torebka stawowa w jednym z palców. - Trzeba się leczyć przed Memoriałem Kamili Skolimowskiej - dodała Anita.

- Zaważyło to, że nie było krzyku z trybun - żartowała Malwina Kopron, wspominając swojego trenera. - Chciałam mocno rozpocząć i jestem w szoku, że ten pierwszy rzut dał mi medal. Pierwszy rzut u mnie jest zawsze najluźniejszy, potem było już kalkulowanie - dodała.

W Londynie rywalizowali dziś także biegacze. 

W finale 1500m pobiegła Angelika Cichocka. Rywalki miała piekielnie mocne - Sifan Hassan, Laura Muir, Genzebe Dibaba, Caster Semenya,  Faith Chepngetich Kipyegon - każda mogła sięgnąć po medal, każda mogła pobić rekord świata. Podstawowym pytaniem było tempo, jakie obiorą rywalki - im wolniejsze, tym lepszego wyniku Polki mogliśmy się spodziewać. 
 
Cichocka rozpoczęła z wysokiego "C", bo trzeciego miejsca. Stawka była gęsta, zawodniczki biegły aż na 3 torach! Ale tempo był wolne - Cichocka długo i spokojnie biegła za Laurą Muir. Spodziewany zryw gwiazd nastąpił na przedostatnim okrążeniu, a Polka... trzymała się mocno! Ostatnie 300 metrów to sprinterski pojedynek Kipyegon i Hassan. Wygrała go Kipyegon (4:02.59), a Holenderka przegrała jeszcze z szarżującą Amerykanką Jennifer Simpson (4:02.76) i Caster Semenyą (4:02.90).
 
Angelika Cichocka finiszowała siódma. Ze swojego startu... nie była jednak zadowolona. - Siódme miejsce to niedosyt - marzyłam o pierwszej piątce, po cichu o medalu. Może za dwa lata - żałowała ambitna biegaczka.
 

Pierwszy start w Londynie na 400m ppł ma za sobą już Joanna Linkiewicz. W drugim z ćwierćfinałów Polka była piąta z czasem 56.18 i musiała oczekiwać na wyniki trzech kolejnych biegów (do półfinałów awansowały 4 najlepsze zawodniczki z czasami). Rozstrzygnięcia były pomyślne dla Polki, która z 19. czasem dnia awansowała do kolejnej fazy zmagań.

- Nie było tej końcówki, którą mam na kadym innym biegu, ale dobrze mi się biegło, nie mogę narzekać. Eliminacje są dla mnie zwykle gorsze. Zobaczymy co będzie, drugi bieg mam zawsze lepszy - skomentowała Joanna w rozmowie z TVP Sport tuż po swoim biegu. 

W półfinałowym biegu na 400m ppł słabiej wypadł Patryk Dobek. Polak był szósty w swojej serii (49.40). Polak nie awansował do finału konkurencji.

W ostatnim półfinale 400m pobiegła Iga Baumgart, która jako jedyna z Polek dotarła do tego etapu rywalizacji. Polka pobiegła blisko rekordu życiowego i z czasem 51,81 - o 0,10 sek. gorszym od najlepszego wyniku w karierze - zajęła szóste miejsce w biegu, a piętnaste w półfinałowym rozrachunku. - Bardzo się cieszę, bo to moje największe moje osiągnięcie, jak do tej pory. Na finał nie byłam jeszcze przygotowana, może kiedyś będę - mówiła biegaczka, która trenuje pod okiem... swojej mamy. 

W niedzielę Iga pobiegnie w sztafecie.

W pozostałych konkurencjach:

Mistrzem świata na 110m ppł został Jamajczyk Omar McLeod (13.05). Drugi był obrońca tytułu Sergey Shubenkov (13.14 - Rosjanin wystartował pod flagą neutralną). Sensacyjnie brązowy medal zdobył Węgier Balazs Baji (13.28). Dopiero piąty był jeden z faworytów Aries Merrit (13.31). Dla porównania, rekord Polski Artura Nogi z 2013 r. to 13.26.

W eliminacjach 200 m mężczyzn nie zobaczyliśmy naszych reprezentantów, ale też m.in. jednego z faworytów - Isaaca Makwali z Botswany, który po wczorajszym bardzo mocnym biegu na 400m (43.89) nie pojawił się na starcie. Pobiegł za to Wade van Niekerk (20.16 i spokojny awans do półfinału).

Szóste miejsce w skoku w dal zajęła Anna Jagaciak-Michalska (14,25 m). Do medalu zabrakło Polce ponad pół metra.

red.