Na Gobi pogoda bardziej ekstremalna niż sam bieg

  • Biegająca Polska i Świat

Tegoroczny Gobi March nie należał do prostych. 250 km, 6 etapów i 4 pory roku naraz. Chętnych do zmierzenia się z przeciwnościami nie zabrakło.

Zaczęło się deszczem, potem był śnieg i zaledwie 6 stopni Celsjusza. Drugiego dnia zrobiło się jeszcze gorzej, a trzeci etap zawodnicy spędzili w strugach deszczu. Do mety dobiegała połowa uczestników, a ich podstawowym problemem było wysuszenie rzeczy, a przede wszystkim butów przed kolejnym startem. Polacy dobrze sobie radzili z trudnymi warunkami. Na tym etapie Witold Śmieszek był 24, Łukasz Paszkowski 51., a Agnieszka Donnithorne 65.

Czwarty etap przyniósł nieoczekiwaną zmianę w pogodzie. Gdy temperatura sięgnęła 36 stopni, zawodnicy z Europy zaczęli tęsknić za powrotem chłodów. Gdy przed zawodnikami pojawiło się wyzwanie biegu w jeszcze wyższtm bo 45-stopniowym upale, grono zwolenników ulewnego deszczu zdecydowanie urosło.

– Nadal mi się tu podoba – zapewniał organizatorów Witold Śmieszek, który biegł równym tempem bez względu na temperaturę. Do końca zachował 24. miejsce. Łukasz Paszkowski także utrzymał swoją 51. pozycję.

Niestety biegu nie ukończyła Agnieszka. Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii, biegła razem z mężem i to właśnie jego kontuzja stała się przyczyną wycofania się z biegu po czawrtym etapie.

Pogoda nie przestała zaskakiwać organizatorów i biegaczy. Szósty etap Gobi March został odwołany z powodu burzy piaskowej.

Od pierwszego dnia dominowali Amerykanie. Pierwsza trójka wymieniała się miejscami między sobą, ostatecznie jednak zwycięzcą został Adam Kimble, dla którego był to debiut w imprezach serii 4 Deserts.

Gobi March 2015 - wyniki:

IB

fot. facebook4 Deserts