Już za kilka dni (13 marca) Adam Gomola i Paweł Kaszyca rozpoczną trawers Pirenejów. W sumie pokonają ok. 600 km. Znają się od dawna, ale to będzie ich pierwsze tak poważne, wspólne przedsięwzięcie.
Adam, przewodnik tatrzański i beskidzki, instruktor narciarski w marcu 2018 r. ze swoją ekipą zrobił trawers Alp. 1690 km pokonali wtedy w 34 dni. Kilka miesięcy później Paweł z zupełnie inną ekipą przemierzał trasę Drużynowego Biegu 7 Dolin i ukończył go na drugim miejscu. Obaj od tamtego czasu nie próżnowali. Adam szykował ekipę do swojego nowego pomysłu, Paweł biegał ultramaratony. Jednak nie tak się poznali.
– Razem pracujemy. Ja jestem dyrektorem szkoły, a Adam uczy w niej wuefu. To on mnie namówił, żebym spróbował pojeździć na skiturach. I mnie tym zaraził. Wzięliśmy udział w zawodach, zrobiliśmy kilka wycieczek. Gdy okazało się, że jego partner z poprzedniej wyprawy nie będzie mógł wziąć udziału w trawersie Pirenejów, Adam zaproponował to mi – opowiada Paweł Kaszyca.
Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Paweł zdecydował się w ciągu jednego dnia. W ekipie znalazło się również miejsce dla Stanisława Kruczka, który służył jako suport w czasie projektu Trawers Alp. W Pirenejach również będzie wspierał kolegów, prowadząc busa, który stanie się bazą po codziennych zmaganiach.
Planowana trasa:
– Pierwsze 100 km, tam, gdzie się da, będziemy starali się podjechać rowerami. Potem będzie trochę biegowo, ale tak od 1200 - 1500 m n.p.m. leży śnieg. Będzie można przypiąć narty. Jednak wszystko zależy od pogody i warunków na miejscu – przyznaje Paweł.
600 km zamierzają pokonać w 2 tygodnie. – Tyle mam urlopu - mówi Paweł. Jednak realny termin ukończenia wyzwania również zależy od pogody, śniegu, temperatury. Dziennie będą pokonywać od 60 do 80 km.
– Wyzwanie jest ogromne i wiele rzeczy wyjdzie w jego trakcie, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Wyzwań się nie boję, a to wygląda na przygodę, z którą warto się zmierzyć - podsumowuje Paweł.
IB
