Miały pchać kulę, a zostały biegaczkami. I to jakimi! Od kilku lat są chyba najszybszymi bliźniaczkami w Polsce. W ostatni weekend podczas 11. Bieg Wedla jedna zwyciężyła na krótszym, a druga na dłuższym dystansie. Zabiegane siostry Joanna i Edyta Rybackie (ActionTwins) opowiedziały nam o swoich początkach sportowych w klubie MKS Hermes Gryfino, wielkim powrocie na biegowe trasy oraz o blogu, który prowadzą od grudnia ubiegłego roku.
Z lekkoatletyką jesteście związane od ponad 15 lat. Jak to się wszystko zaczęło?
Joanna: To, że zaczęłyśmy uprawiać lekkoatletykę to zupełny przypadek. Odkąd pamiętamy zawsze byłyśmy aktywne. Na początku był tenis ziemny, potem piłka ręczna oraz koszykówka. Chciałyśmy jednak spróbować czegoś innego. Szczęśliwie padło na biegi. Nasze początki nie były jednak łatwe. Budową nie przypominałyśmy bowiem biegaczek. Nasz trener nam sugerował konkurencje techniczne w tym pchnięcie kulą (śmiech). My jednak chciałyśmy biegać. Pokazałyśmy, więc charakter i zawziętość. To nas zaprowadziło do startów na bieżni, biegów przełajowych, a później biegów ulicznych.
Jaki był więc wasz ulubiony dystans?
Edyta: Startowałam w biegach średnich i długich (rekord na 5000 m to 18:04.95 – 2009 r. - red). Lubiłam też przełaje. Zawsze dobrze czułam się na podbiegach i górkach. Nie lubiłam natomiast tempowych treningów, które zawsze kosztowały mnie dużo wysiłku. Natomiast podczas biegów przełajowych czułam się jak ryba w wodzie. Później przyszedł czas na biegi uliczne, półmaraton (1,23,15 – Szczecin 2011) i maraton ( 3:00:39 – Poznań 2011).
Joanna: Moją konkurencją były biegi z przeszkodami. W imprezach ogólnopolskich startowałam na 1500m (5:06:52, 2004), 2000m (6:53;29, 2005) i 3000 m (10:44;29, 2008) Można powiedzieć, że z sukcesami, bo z reguły byłam sklasyfikowana w pierwszej „szóstce” w kraju.
Starałyście sobie pomagać w początkach kariery sportowej czy jednak konkurowałyście?
Joanna: Nazwałabym to siostrzaną rywalizacją. To się przekładało na sport jak i na życie prywatne. Zawsze jednak się motywowałyśmy i dopingowałyśmy. Tak jest do dziś.
Trenerzy na początku mieli problemy z rozróżnieniem was? Nie próbowałyście wykorzystywać różnych sztuczek i np. Edyta wystartowała kiedyś za Joannę, lub na odwrót?
Edyta: Na pierwszy rzut oka jesteśmy jak dwie krople wody, jednak starałyśmy się tego za bardzo nie wykorzystywać. Natomiast okazjonalnie, w sytuacjach „podbramkowych” zdarzały się nam małe podmianki, jednak były to pojedyncze sytuacje (śmiech). Mam przewagę nad Joanną – jestem starsza o całe 5 minut.
Czy w przeszłości miałyście jakiś sportowych idoli lub idolki? Zamiast plakatów ulubionych zespołów np. w pokojach wisiało zdjęcie Pauli Radcliffe?
Edyta: Śledziłyśmy najważniejsze imprezy, ale wzorowałyśmy się na krajowej czołówce. Wiedziałyśmy ile Ci zawodnicy wylewają potu na treningach. Zawsze tych lekkoatletów darzyłyśmy największym szacunkiem.
Joanna: Cenimy wszystkich sportowców, bo wiemy ile czasu i wysiłku poświęcają w to co robią. Zawsze obracałyśmy się w kręgu biegaczy: Marcin Lewandowski czy Renata Pliś, to nasi towarzysze z obozów kadrowych z którymi swego czasu trenowałyśmy.
Kiedy zakończyła się wasza profesjonalna przygoda z lekką atletyką?
Joanna: W momencie pójścia na studia zmieniły się priorytety. Przeniosłam się z Gryfina do Wrocławia. Tam zaczęłam edukację na AWF na wydziale Fizjoterapii. Dziś to jest moja profesja. Biegi jednak zawsze nam towarzyszyły. Nigdy całkowicie nie odcięłyśmy od biegania, zmniejszyła się tylko ich intensywność i częstotliwość. Teraz planujemy wielki powrót.
Edyta: Ja na studiach byłam bardziej aktywna od siostry, starałam się łączyć naukę z trenowaniem i bieganiem. Przez okres studiów (Zachodniopomorski Uniwersytet Ekonomiczny w Szczecinie -red ) reprezentowałam swoją uczelnię na Akademickich Mistrzostwach Polski w biegach przełajowych oraz na bieżni (z całkiem dobrymi rezultatami). Później przyszły biegi uliczne i przygotowania do półmaratonu i maratonu. Z powodu kontuzji nerwu kulszowego przez 2-3 lata nie miałam możliwości poważniejszego trenowania i ścigania. Biegałam już tylko dla samej siebie i utrzymania kondycji i dobrego samopoczucia. Staram się powoli wrócic do dawnej formy, póki co zdrowie dopisuje i mam nadzieję, że to dobra wróżba na przyszłość. Aktualnie staramy się naszą pasją i doświadczeniami dzielić z innymi poprzez naszego bloga i fanpaga.
Skąd pomysł na założenie bloga?
Joanna: Ponieważ jestem fizjoterapeutką i obie mamy doświadczenie jeśli chodzi o trening uznałyśmy, że dobrym pomysłem będzie stworzenie bloga typowo merytorycznego. Chcemy prezentować rzetelną wiedzę popartą badaniami naukowymi. Wpisy będą obracały się głównie wokół tematyki dotyczącej szeroko pojętej fizjoterapii, profilaktyki urazów, fizjo- i neurofizjologii . Jest też miejsce na turystykę biegową. To moja druga miłość po bieganiu. Podróże kształcą jak mówi przysłowie. A jeśli można pobiegać w ciekawym miejscu, a przy okazji odnieść większe lub mniejsze sukcesy, to coś wspaniałego. ( 3. miejsce Joanny podczas biegu na 10 km w ramach International Lanzarote Marathon, Lanzarote w grudniu 2015 roku - red).
Edyta: Cały czas łączymy oczywiście naszą pracę zawodową z bieganiem i prowadzeniem bloga. Staramy się realizować na tych dwóch a właściwie trzech polach. Czasami jak człowiek ma mniej czasu, to łatwiej przychodzi motywacja. Dla chcącego nic trudnego. Robimy przecież coś co kochamy, co sprawia nam radość i przyjemność. Staramy się być w dobrej formie i ścigać się na zawodach (mimo, że konkurencja spora). Może wkrótce uda nam się zrobić trochę zamieszania na biegowych imprezach (śmiech).
W blogach poświęconych bieganiu i aktywności jest spora konkurencja. Czym chcecie się wyróżnić.
Joanna: Faktycznie w blogach można przebierać i wybierać… myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Każda forma aktywizacji społeczeństwa jest dobra. My stawiamy na merytoryczne i rzetelne podejście do tematu. Chcemy zwrócić uwagę na mniejsze lub większe błędy popełniane w treningu, które kończą się często urazami. No i oczywiście wyróżnia nas to, że jesteśmy bliźniaczkami i mamy podobne zainteresowania (śmiech).
Co do turystyki biegowej jak porównacie krajowe imprezy z tymi zagranicznymi?
Joanna: Miałam okazję startować w kilku międzynarodowych imprezach i najbardziej zauważalną różnicą jest atmosfera na trasie. W Polsce raczej ludziom przeszkadzają biegi uliczne. Zamknięcie ulicy czy dróg wewnętrznych na kilka godzin okazuje się dużym problemem. Wpływa to na mniejszą liczbę kibiców na trasie biegu i na doping. Organizacja biegów zagranicznych stoi też na trochę wyższym poziomie pod względem ceny pakietów i tego co się w nich znajduje. Jednak naszym biegom nie można wiele zarzucić, z roku na rok poziom imprez jest coraz wyższy.
Jakie są wasze najbliższe plany startowe?
Edyta: Ja skupiam się na razie na krótszych dystansach, czyli 5-10-15 km tu w Warszawie i okolicach (najbliższe starty: City Trail i Maniacka 10 w Poznaniu). Być może wystartuję też w tym roku w jakimś półmaratonie jeśli zdrowie dopisze. Z maratonem nie chcę póki co ryzykować, wymagałoby to ode mnie sporej pracy treningowej i podporządkowania wszystkiego pod ten bieg. W momencie wznowienia intensywnych treningów oraz startów musze się przekonać, czy nie ma już śladu po dawnej kontuzji.
Joanna: Ja w najbliższym czasie planuję zamknąć cykl City Trail w Warszawie. Pod koniec marca planuje start w Maniackiej Dziesiątce w Poznaniu. To będzie dla mnie przetarcie dla mnie przed kwietniowym półmaratonem w Berlinie. Natomiast głównym planem na ten rok jest start w maratonie- mój debiut. Nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji jeśli chodzi o lokalizację maratonu.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
ActionTwins: Dziękujemy. Zapraszamy na nasz fanpage oraz na bloga! Ta sama pasja, ten sam stan umysł, jeden cel…a nas dwie!
Rozmawiał: Robert Zakrzewski