Kolejni lekkoatleci donoszą o swoich planach zakończenia kariery. Gallen Rupp ostatni raz pojawi się na bieżni latem, ale nie zniknie całkiem ze sportu. Teraz będzie maratończykiem. Nick Symmonds po mistrzostwach świata w Londynie zajmie się rozwojem swojej firmy. W Londynie ostatni raz pobiegnie również Usain Bolt, chociaż akurat ten zawodnik może jeszcze zmienić zdanie.
Zdania nie zmieni za to Ashton Eaton, który na sportową emeryturę przeszedł przed tygodniem. Karierę dziesięcioboisty zakończył rekordem olimpijskim i złotym medalem w Rio, a w dorobku ma także dwa tytuły mistrza świata i trzykrotne mistrzostwo świata w hali. Jedno z nich zdobył w Sopocie.
Eaton nie tylko był jednym z najlepszych wieloboistów w historii, ale też najlepszym wśród nich biegaczem. Podczas mistrzostw świata w Pekinie pokonał dystans 400m w czasie 45.00. Pobił tym samym rekord z 1968 r. należący do Billa Toomeya.
- Teraz nadszedł czas, by odejść od lekkoatletyki i zacząć robić coś innego - napisał w swoim oświadczeniu Eaton, który na swoim profilu dodał, że dopiero zastanawia się nad nowymi kierunkami w życiu i jako jedną z alternatyw podał „bycie pierwszą osobą na Marsie”.
W rozmowie z ESPN kosmicznego lotu nie wykluczył, ale wspomniał również o planach rodzinnych, które zamierza zrealizować wspólnie z żoną, także wieloboistką. Brianne Theisen-Eaton również zrezygnowała z dalszej kariery zawodniczej, a zakończyła ją brązowym medalem w Rio.
Poszukiwania zajęcia na przyszłość mają się koncentrować wokół nauki i technologii. Na razie jednak emeryturę Eatonowie rozpoczęli od pozycji... celebryty na Złotych Globach.
W świecie lekkoatletyki Ashton Eaton zostanie zapamiętany nie tylko jako wielki sportowiec, ale też wielka osobność. Eaton stanowił klasę samą w sobie. Zawsze miał czas dla wolontariuszy, nie odmawiał wspólnych selfie i nie uciekał przed chętnymi na jego autograf.
Nie unikał również dziennikarzy, którzy uwielbiali z nim pracować ze względu na jego poczucie humoru i dystans do siebie. Nawet jeśli nie poleci na Marsa, na pewno jeszcze długo będzie przyciągał uwagę mediów i kibiców sportowych.
IB