Najzimniejszy maraton świata wraca. Pobiegną w styczniu, bo wtedy jest szansa na… najniższe temperatury

  • Biegająca Polska i Świat

Miejscowości w Rosji – Ojmiakon i Tomtor kojarzą się tylko z jednym. Jest tam zimno. A właściwie jest tam najzimniej na świecie. To właśnie w Jakucji odnotowano rekordowo niskie temperatury - 71,2 stopni Celsjusza.

Ten trudny do wyobrażenia mróz nie zachęca do biegania, dlatego niewielu wierzyło, że pierwszy maraton w Ojmiakonie dojdzie do skutku. A jednak na początku roku 16 biegaczy wystartowało na pięciu różnych dystansach i zmagało się z temperaturą minus 52 stopni.

Dwa tygodnie po nich, w Jakucji pojawił się Dmitrij Wołoszyn. Ten biegacz, w celach charytatywnych przebiegł 50 km w temperaturze 60 stopni poniżej zera. Zrobił to w 6 godzin i ten czas nazwał swoim najgorszym doświadczeniem w życiu. Szczegółowo opisywał problemy z oblodzoną maseczką na twarzy i kłopot z oddychaniem. Na trasie trzymała go jedynie myśl o zbiórce funduszy na szczytny cel.

To wszystko nie zniechęca biegaczy ani organizatorów. Zapadła decyzja, że maraton „Pole of Cold” odbędzie się w Jakucji po raz drugi. Tym razem w stawce znajdzie się ponad 20 biegaczy. Ponownie wystartują 5 stycznia, bo - jak twierdzą organizatorzy - wtedy jest szansa na najniższe temperatury. Ich zdaniem to zaleta, a nie wada tego biegu.

Na razie na liście startowej nie ma cudzoziemców. Miejscowym biegaczom perspektywa takich ekstremalnych chłodów nie jest straszna. Zapisali się nawet biegacze powyżej 70 roku życia. Na mniej doświadczonych czy też mniej odpornych na zimno, czekają krótsze biegi. Można wybierać pomiędzy 2, 5 czy 10 kilometrami. Uczestnicy maratonu muszą się zmieścić w limicie 5 godzin. Na trasie czekają na nich namioty z ciepłymi posiłkami i zagrzewająca do biegu atmosfera.

IB