To nasza ostatnia niedziela... Leśne Run wczoraj i dziś

W minioną niedzielę wybrałam się na jesienną edycję biegu Leśne Run w Zabrzu. Biorę udział w tym cyklu po raz trzeci... Przede mną jeszcze edycja zimowa. Po raz trzeci i z żalem stwierdzam, że chyba ostatnia.

Jak już wiecie, są to zawody w którym do wyboru są trasy 5 km, 10 km oraz 5 km nordic walking.

Pakiet startowy to zwrotny numer startowy (niestety numery są już w opłakanym stanie) medal i posiłek (w tym przypadku sucha drożdżówka). Opłata w pierwszym terminie to co prawda 20 zł jednak pamiętam kiedy to była impreza z fajną atmosferą, super miejscem startowym, rewelacyjnymi nagrodami w losowaniu. Były też klasyfikacja open i wiekowa.

Na ten moment jest klasyfikacja open a zwycięzcy w kategorii wiekowej otrzymują dyplom. Zamiast kłębiących się tłumów biegaczy zostało może sto osób startujących na wszystkich dystansach.

W ten edycji znowu została zmieniona trasa oraz miejsce startu. Na szczęście było nas na tyle mało że zmieściliśmy się wszyscy w strefie startowej. Co do trasy to wciąż są tu leśne ścieżki ale… na trasie jest bardzo dużo zakrętów a ścieżki są wąskie, a po bokach zarośnięte tak, że nie ma szans na wyprzedzenie. Jest wielu spacerowiczów również z pieskami, rowerzystów, którzy nie wiedzą, że odbywa się bieg i nie ma nikogo kto by w jakimkolwiek miejscu zabezpieczał trasę.

Nie była też ustawionych znaczników kilometrów, jak to miało miejsce w poprzednich edycjach. Taśmy w wielu miejscach były pozrywane a strzałki niewidoczne, leżące na trawie, Najlepiej było po prostu biec za tłumem.

Ze swojego biegu jestem oczywiście bardzo zadowolona. Miło również spotkać biegowych przyjaciół Dominikę i Filipa czyli Pomykaczy oraz Łukasza i Kasie wraz z dziećmi z Czeladź Biega.

Na pewno dokończę cykl i liczę, że organizatorzy wrócą do poziomu poprzednich edycji. To ich zadanie.

Sandra Pawlik Niedziela, Ambasadorka Festiwalu Biegów