To nie żart primaaprilisowy. Biegacz polskiego pochodzenia rekordzistą świata w maratonie!

  • Biegająca Polska i Świat

Choć wielu w to nie uwierzy, mamy za oceanem biegacza, który może poszczyć się najlepszym czasem na dystansie 42,195 km. Co prawda nie chodzi o klasyczną rywalizację - tu nadal rekordzistą jest Dennis Kimetto. Michael Kapral jest za to najlepszym żonglerem wśród maratończyków.

Kapral mieszka w Kanadzie i ma polskie korzenie. Regularnie trenuje na ulicach Toronto, biegnąc i podrzucając trzy piłeczki. Osiągnął taką wprawę, że w 2007 roku ukończył maraton w Toronto z czasem 2:50.12. To wynik kapitalny, wręcz nieosiągalny dla większości biegaczy. A przecież Kapral podczas rywalizacji musiał być cały czas skoncentrowany. Mimo narastającego zmęczenia nie mógł sobie pozwolić na żaden nieuważny ruch.

- Uprawiam tę dyscyplinę od 10 lat. Na początku planowałem wystartować z piłeczkami tylko raz i w ten sposób zebrać pieniądze dla jednego ze szpitali – mówi 42-letni zawodni zawodnik. Wykręciłem jednak czas 3:07, który okazał się rekordem świata. Początkowo mi to wystarczało i chciałem na tym poprzestać, ale jeden gość, Zach Warren, poprawił mój wynik. Stwierdziłem, że tak tego nie zostawię. Potem przez jakiś czas na przemian biliśmy rekordy, ale od 2007 roku najlepszy czas należy do mnie - dodaje w rozmowie z portalem runnersworld.com.

Michael Kapral przyznaje, że początki nie należały do najłatwiejszych. - Nauczyłem się żonglować będąc dzieckiem, ale połączenie tego z bieganiem było trudne. Trenowałem rankami w parku, żeby nikt nie widział jak upuszczam piłeczki, a zdarzało się to bardzo często - wspomina.

Kapral mówi, że w tej odmianie biegania  najważniejsze jest siła rąk. - Na początku, już po 30 sekundach biegu ręce mi niemal odpadały. Na szczęście po zmianie techniki i dużej liczbie treningów nauczyłem się to robić poprawnie. Odkryłem, że joggling (tak nazywana jest ta dyscyplina sportu) może mnie wzmocnić jak żadna inna dyscyplina sportu. Z czasem uzależniłem się od tej konkurencji, odkrywając w niej niemal poezję - mówi rekordzista świata.

W jogglingu bieganie to podstawa, ale żonglowanie jest również kluczowe. Każdy błąd oznacza stratę czasu. - Bijąc rekord świata tylko dwa razy upuściłem piłeczkę. To nie dużo biorąc pod uwagę, że miałem około 32 tysiące podrzuceń - opowiada z dumą Kapral

Kanadyjczyk polskiego pochodzenia podkreśla, że nie zawsze biega z piłeczkami. - Powiedziałbym, że proporcje to 50 na 50. Uwielbiam startować tak jak mi się akurat podoba, choć kiedy trenuję, 75% czasu robię to z piłkami - dodaje zawodnik, któremu joggling przynosi konkretne profity. Wprawdzie ma stałą pracę w agencji rządowej zajmującej się ochroną zdrowia, ale dzięki pasji może znacząco powiększać budżet. Ostatnio wziął udział w reklamie sieci hoteli.

 

Kapral twierdzi, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. - Czuję, że się powoli starzeję, ale jestem w stanie co najmniej zbliżyć się do mojego rekordu świata. Być może zrobię to podczas tegorocznego Maratonu Nowojorskiego, na który szykuję formę - przekonuje.

Źródło: www.runnersworld.com

DZ