Po blisko 20-latach Artur Kozłowski przestanie reprezentować klub MULKS MOS Sieradz. To efekt zmian, do których doszło w sieradzkim sporcie. Na maratoński debiut zawodnika w nowych barwach poczekamy dłuższy czas. Wcześniej planuje start niespodziankę.
MULKS MOS Sieradz kończy swoją działalność. W mieście ma powstać nowy klub, która połączy działalność trzech dotychczas istniejących podmiotów. Sercem nowego podmiotu będzie zmodernizowany stadion MOSIR-u.
W barwach nowego zespołu będzie występował m.in. Artur Kozłowski. Olimpijczyk z Rio jest bardzo związany z rodzinnym miastem. Do dopięcia zostały już tylko sprawy formalne.
– Zaczynałem przygodę ze sportem jako piłkarz w klubie Warta Sieradz, ale skromne warunki sprawiały, że często na meczach byłem poturbowany. W siódmej klasie podstawówki trener Zbigniew Rosiak zaprowadził mnie na lekkoatletykę. Mieliśmy wtedy jeszcze taki piękny czerwony żużel i po zajęciach wracało się do domu w czerwonych butach. Spodobał mi ten sport i zostałem. Gdy dołączyłem do MULKS, to działał on może dopiero 2-3 lata. Cieszę się, że mogłem go reprezentować – wspomina Artur Kozłowski.
W tym roku dwukrotny mistrz Polski w maratonie (2016 i 2017) nie powalczy o kolejny krążek na królewskim dystansie. Start na 42,195 km planuje dopiero jesienią.
– Poprzedni sezon nie był dla mnie udany. Dlatego wiosną chcę potrenować nad szybkością i powalczyć na krótszych dystansach 5 i 10 km. Moja życiówka w półmaratonie też nie jest wyśrubowana (1:03:36 - red) – opowiada zawodnik.
Artur nie wyklucza startu w którymś z biegów... górskich. Jak jednak podkreśla, nie myśli o dystansie ultra. Nie byłby to jego debiut, bo ma za sobą jeden start jeszcze jako junior. Jaworzyna czeka.
Przypomnijmy, że Artur Kozłowski jest jednym z dwóch Polaków (obok Radosława Kłeczka, 2012), który wygrał Życiową Dziesiątkę Festiwalu Biegowego. W 2013 roku ówczesną trasę z krynickiego deptaka na Rynek w Muszynie pokonał w 27:49! Jego rekord życiowy w maratonie to 2:10:58 (Wiedeń 2012).
RZ