Jeszcze przez 7 dni Paweł Żuk będzie pokonywał pętlę Sri Chinmoy 10 Day Race. Niestety warunki nie sprzyjają biciu rekordów. Już kilka dni przed startem zaczęły się nieustanne deszcze. Towarzyszy im silny wiatr i niska temperatura. Organizatorzy cieszą się, gdy jest przez chwilę sucho.
Paweł Żuk narzucił mocne tempo. Po 5 godzinach biegu był na 3. miejscu. Teraz ma już na koncie 330 km i nadal utrzymuje się wysoko w klasyfikacji zajmując 5. miejsce. Niestety organizatorzy nie uzupełniają na bieżąco wyników. Kibice mogą jednak liczyć na niezawodny team techniczny, który na profilu zawodnika uzupełnia brakujące informacje.
Mimo wysokiego miejsca, z realizacją planów Paweł Żuk może być kłopot. Miał być rekord w biegu 6-dniowym, niewykluczony był rekord na 100 km. Zamiast tego jest walka, by omijać kałuże.
„No nie ma jak. Próbuję coś robić, ale cały czas wymiana ciuchów”
- mówi w swojej relacji Paweł Żuk, który boi się o przemoczone stopy, ale nie rezygnuje ze swoich zamierzeń.
„Oszczędzam się i kombinuję. Celem nadrzędnym jest złamanie tysiaka i jeżeli trzeba będzie po stówce z groszem tylko robić, to będę robił po stówce z groszem. Trudno. Chciałoby się więcej, ale nie można mieć wszystkiego”
- dodał Asfaltowy Chłopak.
Deszcz i nadrabianie kilometrów dokucza również pozostałym zawodnikom:
„Ten bieg jest wyzwaniem dla ciała i ducha. Nie wiem, jak to się wszystko ułoży, więc mam taki cel, żeby pokonywać kilometry i być na nich całkowicie skupionym”
- mówił organizatorom Nicolae Buceanu. Zawodnik z Rumuni, który zajmuje aktualnie trzecie miejsce. Liderem po pierwszych dwóch dobach był Ashprihanal Aalto z Finlandii.
IB