Niedziela. Godzina 13. Piękna wiosenna pogoda. Jadę z Krynicy na Bieg Króla w Jaśle. Ekipa jak zwykle rozbawiona, czarny humor dopisuje, motywacyjna muzyka Zenka Martyniuka w aucie...
Relacja Arkadiusza Pawła, Ambasadora Festiwalu Biegów
Start biegu zapowiadany na 15:30. Na miejscu jesteśmy po 14. Udajemy się do biura zawodów, które zlokalizowano w liceum im Króla Stanisława Leszczyńskiego. Pakiet? Hmm. Żel bananowy i numer startowy.
Emocje rosną. Rozgrzewka przy głośnej muzyce. Sporo osób z kijkami do nordic walking. 5, 4, 3, 2, 1... ruszamy!
Muszę się przeciskać do przodu - 500 osób na starcie!. W końcu pędzę po życiówkę na "dychę"! Pogoda piękna.
Drugi kilometr - trochę przygrzało, ale jest dobrze. Robię swoje tempo 3:45 min./km - cisnę na 38 minut. Zaskoczenie na trasie - woda do dyspozycji już na około 3. kilometrze - przy takiej aurze świetna opcja!
Czwarty kilometr stabilny - robię swoje.
Kończę pierwszą z dwóch 5-kilometrowych pętli. Przebiegam przez start/meta i... dostaję medal. Ki czort?
Okazało się, że około 10 metrów przed meta był zakręt dla osób, które biegną na 10 km. Gapiostwo, emocje i takie tam. Niestety życiówka odłożona na później...
Wrażenia? Pogoda wzór, atmosfera wzór, fajna trasa... ciekawe tylko czy więcej osób miało problem z tym feralnym zakrętem??
Pozdrawiam do zobaczenia na trasie!
Arkadiusz Paweł, Ambasador Festiwalu Biegów