Piąte urodziny parkrunu w Konstancinie. "Rodzinnie, towarzysko i biegowo"

5 kwietnia 2014 r. odbył się pierwszy parkrun na leśnej ścieżce w Konstancinie-Jeziornie. W sobotę jego uczestnicy hucznie świętowali 5  urodziny tej lokalizacji. – To było wtedy drugie w Warszawie i okolicach (po Parku Skaryszewskim) miejsce, w którym biegacze spotykali się zawsze w sobotę o godzinie 9. W całej Polsce parkrunów było około 20 – mówi Piotr Kucharski, pomysłodawca parkrunu w Konstancinie i do końca lutego jego koordynator. Kilka tygodni temu, z powodu natłoku innych obowiązków, musiał zrezygnował z „dowodzenia” i zastąpił go Łukasz Kurek. Na urodzinowym biegu Piotr się jednak, oczywiście, pojawić musiał.

– Mieszkam pod Konstancinem „od zawsze”, od dawna także biegam, ale nie miałem towarzystwa i 5 lat temu postanowiłem znaleźć aktywnych ludzi z okolicy, żeby biegać razem – wspomina Piotr Kucharski. – W internecie natknąłem się na informację o idei parkrun: cotygodniowych spotkaniach biegowych w sobotę o godzinie 9 na tej samej trasie długości 5 km. Z Andrzejem Doromiejczukiem i Robertem Bryzkiem poprosiliśmy o zgodę GOSiR w Konstancinie, zarządzający ścieżką zdrowia, dostaliśmy ją i… 5 kwietnia wystartowaliśmy!

Na piątych urodzinach parkrunu były jubileuszowe dekoracje, okolicznościowe przemówienie Piotra z wysokości kamienia poświęconego mieszkającemu kiedyś w Konstancinie propagatorowi biegania red. Tomaszowi Hopferowi, gromkie „sto lat”, potem cosobotnie bieganie, a po nim – szampan, tort urodzinowy i mnóstwo pyszności przygotowanych przez biegaczy.

– Na pierwszym parkrunie, 5 lat temu, było nas 30 biegaczy – wspomina Piotr. Takie mniej więcej grono regularnie pojawia się na ścieżce zdrowia im. Tomasza Hopfera w Lesie Chojnowskim. – Za to dziś na urodzinach pojawiło się w sumie 64 biegaczy! – cieszy się Kucharski. – Przyszło sporo osób, które kiedyś z nami biegało, a z różnych powodów przestało się pojawiać, mamy gości z parkrunów w Jabłonnie, na warszawskim Ursynowie i nawet w Poznaniu, przyjechał także koordynator parkrunu na wschodnią Polskę.

Kameralny charakter konstancińskiego parkrunu powoduje, że sobotnie poranki biegowe są dla uczestników nie tylko wspólnym bieganiem. – Zbieramy się w stałym gronie, dzięki czemu między naszymi uczestnikami nawiązały się wyjątkowe relacje, spotykamy się nie tylko w soboty na parkrunie, ale także na niedzielnych wybieganiach, na wspólnych treningach w tygodniu, razem wyjeżdżamy na zawody. Atmosfera jest prawdziwie rodzinna – mówi z radością pierwszy koordynator parkrunu w Konstancinie.

Jego słowa potwierdza parkrunowiec z Poznania. Grzegorz Paweł Nowak dąży do zaliczenia wszystkich 59 tras w Polsce, biegał parkrun już ponad 260 razy w 39 lokalizacjach! Parkrun w Konstancinie ocenia wyjątkowo: – To jedno z miejsc, w którym zostałem najmilej przyjęty. Panuje tu ciepła, wręcz rodzinna atmosfera. W Poznaniu, gdzie biegam na co dzień, spotyka się nas w sobotę ponad 300 osób, więc jest bardziej anonimowo, nie znamy się tak jak biegacze w Konstancinie.

Bardzo podoba mi się także trasa: raz, że w całości biegnie po lesie, podczas gdy większość parkrunów to ulice i chodniki, a dwa, że składa się z dwóch pętli po 2,5 kilometra. To, moim zdaniem, optymalna konfiguracja, bo jeśli ktoś chce pościgać się o wynik może na pierwszym kółku poznać trasę, a na drugim „pocisnąć”. Więcej okrążeń z kolei wprowadzałoby trochę chaosu – ocenia gość ze stolicy Wielkopolski.

Parkrun w Konstancinie odbył się po raz 259. Rekord frekwencji należy do Tomasza Jaworowicza, który w piąte urodziny lokalizacji biegł tu po raz 177. Jest z konstancińskim parkrunem od jego narodzin. Świetnie pamięta pierwszy raz. – W kwietniu 2014 roku szykowałem się do debiutu w maratonie.  Ścieżkę zdrowia znałem z wcześniejszych treningów, jak usłyszałem o parkrunie, pomyślałem: „czemu nie?” Spodobało mi się, bo było sporo ludzi i fajnie się biegało w dużym gronie. Przez jakiś czas się ścigałem, biegałem na czas, teraz parkrun ma dla mnie walor głównie towarzysko-zabawowy. Co sobota spotykamy masę fajnych ludzi, bez których biegowo na pewno nie byłbym w tym miejscu co teraz jestem – mówi z przekonaniem Tomasz Jaworowicz, który 14 razy wygrał konstanciński parkrun, a jego rekord na tej trasie to 18:21.

Więcej zdjęć: TUTAJ

Piotr Falkowski

zdj. Łukasz Bednarczyk, Ewa Myslakowska