Po odwołaniu Biegu Sylwestrowego w Warszawie, który miał odbyć się 31 stycznia powstał spontaniczny pomysł, by jednak biegowym krokiem zakończyć stary rok i przywitać nowy. W ten sposób na popularnym portalu społecznościom ogłoszony został bieg „Dogonić 2014”. Miejscem zawodów był park Skaryszewski, a trasa identyczna do tej z parkrun. Ponieważ była to spontaniczna impreza więc nie było szatni, pomiaru czasu, nagród ani… frekwencji. Bo jak nazwać pięciu biegaczy, organizatora, jednego kibica i reportera? Kto był jednak nie żałuje.
Od samego rana czuć było, że nie jest to zwykły wtorek. Pusty tramwaj przywiózł mnie na miejsce zawodów. Normalnie o tej porze w tygodniu bowiem panowałby ścisk. Teraz jednak każdy przygotowywał się do sylwestrowej zabawy. Może jednak nie wszyscy, bo grupka biegaczy miała przybić piątkę ze starym rokiem. Pięć kilometrów liczyła bowiem trasa, z której mieli skorzystać.
Park wyglądał bardzo ładnie. Było zimno a trawa wyglądała jak posrebrzona. To szron, który przypomniał że panuje zima. Nie było żadnych spacerowiczów, oprócz policjantów którzy przygotowywali się do ochrony imprezy sylwestrowej, która miała odbyć nie daleko, bo na błoniach Stadionu Narodowego. Co jakiś czas mijał mnie opatulony biegacz lecz nie było śladu żadnych zawodów. Czyżby były odwołane?
W końcu pod charakterystyczny pomnik trafia organizator wraz z kibicem. Wspólnie czekamy na jak się okazuje 4-5 biegaczy.
Jak sam znalazłbym ich w tym wielkim parku i poznał, że uczestniczą w „zawodach”? Pierwszy mija nas przebrany za kibica reprezentacji Polski mężczyzna. Albo on ma talent na miarę Kenenisa Bekele albo pomylił trasę. Okazuje się, że bliżej naszym podejrzeniom do tej drugiej opcji. Czekamy więc rozmawiając. – Pomysłem na bieg jest kończący się rok i sama satysfakcja z tego, żebyśmy razem spotkali się na mecie – mówi Piotr Kober organizator biegu. – Nie smuci mnie frekwencja. Cieszy mnie, to że tym kilku osobom chciało się pobiec – dodaje organizator. Bieg powinien zakończyć się o godzinie 10.
W końcu na długiej prostej pojawiają się trzej zawodnicy biegnący obok siebie, tempo mają majestatyczne. Tuż za nimi kolega z psem. Tak jak planowano o godzinie 10 pokonują metę (może chwilę przed). Rozmawiamy o planach na przyszły rok, czekając na ostatniego z uczestników czyli kibica biało- czerwonych. W końcu i on trafia na metę. Wszyscy składamy sobie najlepsze życzenia w Nowym Roku.
Czy w przyszłym roku spontaniczny bieg będzie miał swoją odsłonę? Pewnie dowiemy się w ostatnim momencie. Warto być czujnym i pamiętać, że czasem spontaniczne imprezy są lepsze niż zaplanowane, także te sylwestrowe.
RZ