Kilkanaście miesięcy temu Rafał Bielawa, biegowy rekordzista Głównego Szlaku Beskidzkiego, zdradził na Forum Sport-Zdrowie-Pieniądze Festiwalu Biegowego w Krynicy, że jego kolejnym wielkim celem będzie pokonanie słynnego G10 w Pirenejach, szlaku długości 880 km z 50 tysiącami metrów przewyższenia. To wyzwanie wyznaczył sobie na rok 2020.
FSZP Parówki i bita śmietana. Rafała Bielawy sposób na Główny Szlak Beskidzki
Kaszub z Wrocławia, który za tydzień skończy 47 lat, zacznie jednak ten sezon innym, też spektakularnym, wyzwaniem. Wraz ze swym Ultrabliźniakiem Kamilem Klichem oraz Piotrem Hercogiem pobiegnie do samego serca Sahary, największej pustyni świata.
Jestem szczęśliwy! I nigdy nie wrócę na GSB. Rafał Bielawa, rekordzista Głównego Szlaku Beskidzkiego
– Pomysłodawcami i organizatorami biegu są ludzie fascynujący się Saharą, wspierani od lat przez firmę Joniec. Uznali, że trasę odbywających się tam rajdów motorowych można by pokonać biegiem – zdradził nam genezę wyzwania Rafał Bielawa. – Zaczęli rozglądać się za potencjalnymi wykonawcami. Ktoś ich skierował do Kamila Klicha, przez niego trafili do mnie, a ja zwróciłem się z propozycją wspólnego biegu do Piotrka Hercoga.
– Tak powstał nasz tercet, nazwijmy to, "zawodowy". Miało biec z nami jeszcze dwoje amatorów, ale ostatecznie wycofali się z projektu i zostajemy we trzech. Trochę to utrudni zadanie, bo w pełnym założonym składzie byłoby nieco łatwiej dostosowywalibyśmy tempo do towarzyszących nam dziewczyny i chłopaka, a tak zapowiada się niezła wyrypa – śmieje się Bielawa.
– Współpracujący przy organizacji wyzwania "lokalesi" twierdzą, że w ciągu dnia nie mamy szans przebiec więcej niż 20 kilometrów. Nasze zadanie to jednak... 4 dni po 40 kilometrów, a ze względu na samochody, które będą nam asystowały, możemy biec jedynie w ciągu dnia, gdy jest widno. Zobaczymy, kto będzie górą – mówi Rafał.
Skąd taka skala trudności? Od lat przecież na Saharze jest rozgrywany Maraton Piasku, którego uczestnicy przez 6 kolejnych dni przebywają dystans zbliżony do maratonu. – Zawody są zwykle organizowane w bardziej cywilizowanych rejonach Sahary, a trasy łatwiejsze niż to, czym pobiegniemy my. Nawet wspomniany Marathon des Sables biegnie utwardzonymi szutrami. Naszym szlakiem będzie natomiast głęboki, grząski piach, pobiegniemy wszak do samego serca Sahary – opowiada biegacz z Wrocławia.
– To będzie pierwszy na świecie ultramaraton w całości poprowadzony przez ocean saharyjskich wydm – deklarują organizatorzy. – Trzej śmiałkowie wyruszą z Café Tembaine, gdzie są największe wydmy na Saharze, poprzez słone jeziorka Lac Erreched i położony w sercu pustyni Sif Essouane z powrotem do Tembaine. – Trasa liczy sobie 100 mil długości, ale w rzeczywistości będzie to dużo, dużo więcej, bo szlak przebiega w całości przez kopny, pustynny piach. Celem jest pokonanie niezdobytego dotąd biegowo terenu Wielkiego Ergu Wschodniego w Tunezji i dotarcie do Serca Sahary – mówią pomysłodawcy.
Tę zapowiedź potwierdza Rafał Bielawa. – Tam nawet terenowy, przystosowany do jazdy po pustynnych wydmach samochód, czasami pokonuje 2 kilometry przez półtorej, nawet dwie godziny – śmieje się biegacz. – Będziemy w tym terenie prawdziwymi "naturszczykami" – zdradza biegacz. – Tylko Piotrek Hercog biegał kiedyś w Maroku, ale to też był nieco inny teren. My z Kamilem nie mamy żadnego doświadczenia w takim piachu. Zrobiliśmy jedynie dwa treningi na Pustyni Siedleckiej niedaleko Częstochowy. Jest trochę piasku i jedna większa górka, ale łatwo sobie wyobrazić, co ta nasza polska pustyńka ma wspólnego z Saharą – śmieje się Bielawa. – Cieszę się tylko, że dzięki przedsięwzięciu udało mi się poznać całkiem nowy, fajny teren w Polsce.
Będzie to zatem dla naszych znakomitych ultrasów całkowicie nowe, a przez to wyjątkowo trudne, wyzwanie biegowe. – Jestem dobrej myśli. Od trzech miesięcy mocno trenuję, po sezonie ubiegłorocznym, w którym długo walczyłem z kontuzją, nic mi wreszcie nie dolega. Wylatujemy z Krakowa w niedzielę 22 marca, lądujemy w Tunisie, skąd organizatorzy przewiozą nas do Café Tembaine. A stamtąd w czwartek 26.03 ruszamy na trasę – mówi Rafał Bielawa.
– Większość niemałych kosztów wyprawy pokrywa główny sponsor projektu firma Joniec, ale my też się dokładamy. Jeśli więc jeszcze jakiś sponsor chciałby nas wesprzeć i pokazać się przy spektakularnym wyzwaniu, gorąco zachęcamy, będziemy bardzo zobowiązani – apeluje rekordzista Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Piotr Falkowski