Piotr Hercog zrealizował cele jakie postawił przed sobą zanim jeszcze wystartował w 100-milowym Chicamocha Canyon Race w Kolumbii.
- Największy sukces już udało się zrealizować - po prostu wyjechać do tak niesamowitego i pięknego kraju”- pisał przed startem Piotr na swoim profilu. Na tym jednak nie zamierzał poprzestawać.
- Ale... fajnie byłoby dorzucić do tego marzenia przysłowiową kropkę na „i”. Czyli ukończyć zawody z uśmiechem na twarzy - dodał
Linię mety kolumbijskiego ultra przekraczał z szerokim uśmiechem, chociaż po drodze nie było łatwo. Zawodnicy mierzyli się z upałem, do tego podczas biegu zaczął padać deszcz i fragmenty trasy zamieniły się w błotniste bajorka.
Piotr zaczął swój bieg ostrożnie, ale w pierwszej dziesiątce. Na 65. kilometrze był drugi, a dwadzieścia kilometrów później został liderem biegu. Niestety nie utrzymał tej pozycji, na co wpływ mógł mieć ból nogi, o którym donosili członkowie ekipy.
Zanim biegacze minęli 100 km, na prowadzenie wysunął się Wiliam Gil. Kolumbijczyk od tego momentu stopniowo zwiększał swoją przewagę nad rywalami. Linię mety przekroczył z czasem 26:06:47.
Piotr Hercog był drugi. Na mecie uśmiech był mu niezbędny. Chętnych do wspólnych zdjęć nie brakowało.
Piotr Hercog był jedynym Polakiem w stawce. Bieg był jednym z pięciu rozegranych w kanionie Chicamocha. Na najdłuższej trasie rywalizowało 49 zawodników z 9 krajów. Jedynymi biegaczami spoza Ameryki Południowej byli Polak i Amerykanin.
Wyniki: TUTAJ
IB