Piotr Łobodziński obronił tytuł mistrza świata w biegach po schodach! Dominika Ulfik…

Nie bez przyczyny mówią o nim „Małysz biegów po schodach”. W chińskim Tajpei Piotr Łobodziński znów „latał” wysoko i co najważniejsze – szybko. Najszybciej. Polak obronił tytuł mistrza świata w towerrunningu! Z dobrej strony pokazali się też postali nasi reprezentanci.

Biegi po schodach to wciąż rozwijająca się konkurencja. W randzie mistrzostw globu biegano dopiero po raz drugi. Premierowa edycja czempionatu odbyła się w Dausze w 2015 roku. Kolejne mistrzostwa miały zawitać rok temu do chińskiego Guangzhou, ale wydarzenie zostało odwołane ze względów organizacyjnych.

W Tajpei biegano bez logistycznych problemów. Areną rywalizacji był wieżowiec Taipei 101, liczący 509 metrów wysokości (liczba w nazwie oznacza kondygnacje budynku). Dla porównania, Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, gdzie gości Bieg im. Stanisława Tyma, ma wysokość całkowitą 237 metrów.

Mistrzowską rywalizację podzielono na dwa etapy. Zmagania otworzył 35-piętrowy sprint (w sumie 824 stopnie). Drugim etapem był bieg na pełnym dystansie 91 pięter (2046 stopni). W jednym z najpopularniejszych biegów w Polsce, czyli Biegu na Szczyt Rondo 1, do pokonania jest „tylko” 836 schodów.

Oba biegi wygrał Piotr Łobodziński. Z kompletem 560 obronił tytuł mistrza globu.

Drugi był odwieczny rywal Łobodzińskiego - Niemiec Christian Riedl. Brąz przypadł Kolumbijczykowi Frankowi Nicolasowi Carreno (po sprincie był drugi).

- Zarówno trzy lata temu jak i teraz moja przewaga była dość duża. Pamiętam, że w Katarze były trzy biegi i każdy wygrałem. Teraz też w pierwszym starcie na krótszym dystansie miałem ok. 10 sekund przewagi nad drugim zawodnikiem. W drugim biegu zabrakło mi trochę sił, ale i tak wygrałem. Christian był za mną 4 sekundy, ale kolejny zawodnik tracił dużo więcej - wyjaśnia Piotr Łobodziński w rozmowie z naszą redakcją. Swoją postawą, jak przystało na mistrza dyscypliny, nie jest zaskoczony.

- Teraz byłem głównym faworytem. Przed startem w Katarze coś tam już wygrywałem, ale każdy mógł zostać mistrzem. Pierwszy tytuł był dla mnie większym zaskoczeniem - zauważył biegacz LŁKS Prefbet Śniadowo Łomża.

Dla Piotra Łobodzińskiego jest to 12 tytuł wywalczony na schodach. Pięć razy sięgał po Puchar Świata, cztery razy wygrywał cykl Vertical World Circuit. Był też mistrzem Europy. 

Inny z naszych reprezentantów w mistrzotwach - Arkadiusz Karbowy - był 16. z dorobkiem 145 oczek. Zawodnik pochodzący z Konina lepiej spisał się w sprincie, za który otrzymał 115 pkt. Z kolei Mateusz Marunowski był 30. z dorobkiem 79 pkt.

W rywalizacji kobiet wygrała faworytka - Suzanne Walsham. Australijka była najlepsza w obu seriach.

Druga była Włoszka Valentina Belotti, a trzecia Czeszka Zuzana Krchova – zwyciężczyni tegorocznego Biegu na Szczyt Rondo 1. Ciekawostką jest, że zawodniczki zgromadził tyle samo punktów - po 475.

Tuż za podium uplasowała się Dominika Wiśniewska-Ulfik, która zgromadziła 395 „oczek”. Zawodniczka z Zabrza nieco lepiej spisała się w sprincie.

Druga z naszych reprezentantek Iwona Wicha – mistrzyni Europy w biegu na orientację juniorów z 2003 i 2004 roku, zajęła 7. pozycje z dorobkiem 335 punktów.

Zdaniem Piotra Łobodzińskiego, człowieka, który jest żywą legendą i najlepszą reklamą towerruningu na świecie, w Tajpei nie było czuć atmosfery mistrzostw świata.

- Uważam, że pod względem medialnym nie było najlepiej. Są imprezy jak na Wieży Eiffla czy Empire State Building, które nie mają nagród, ale mają lepszą promocję. Mistrzostwa rozegrano wcześnie rano, a o 9 rozpoczynały się zmagania dla amatorów. Brało w nich udział 4 tys. osób. Na dobrą sprawę to pewnie ci uczestnicy nie wiedzieli, że były tu mistrzostwa świata. Organizacyjnie nie można niczego zarzucić imprezie. Sportowo wszystko było ok, ale nikt się nie podkreślał, że są tu drugie oficjalne mistrzostwa świata w biegu po schodach. Nie wiem też czy obrazki z tej imprezy pójdą też gdzieś w świat – ocenił nasz mistrz świata.

RZ