Piotr Łobodziński szósty raz z Pucharem Świata. "Teraz wakacje, laba i plaża!"

Puchar Świata, a teraz wakacje! Piotr Łobodziński po raz szósty wywalczył prestiżowe trofeum w biegach po schodach zajmując w niedzielę (24 listopada) drugie miejsce w kończących sezon zawodach Shanghai Tower International Vertical Marathon w Szanghaju. To największe miasto Chin, liczy ponad 25 milionów mieszkańców, jest trzecim pod względem zaludnienia na świecie po Tokio i Delhi.

We wrześniu polski mistrz towerrunningu opowiadał o swojej karierze i dyscyplinie na Forum Sport-Zdrowie-Pieniądze podczas 10 TAURON Festiwalu Biegowego w Krynicy. Mówił wtedy m. in. o swoich planach na jesienną część sezonu. W listopadzie udało się je zrealizować.

FSZP: Piotr Łobodziński co z windami się ściga

Dwa tygodnie temu Łobodziński po raz szósty z rzędu wygrał komercyjną serię zawodów Vertical World Circuit, teraz – po rocznej przerwie – okazał się najlepszy w Pucharze Świata nazywanym od 3 lat Towerrunning Tour, cyklem prowadzonym przez Światową Federację Towerrunningu (TWA – Towerrunning World Association).

Piotr Łobodziński pieczętuje szósty tytuł w Vertical World Circuit!

– W odróżnieniu od wywodzącego się z federacji skyrunningowej Vertical World Circuit, w którego skład wchodzi jedynie 10 dobrze płatnych biegów po schodach, punkty do Towerrunning Tour można zbierać w bardzo wielu imprezach tego typu na świecie – powiedział nam po zdobyciu trofeum Piotr Łobodziński. – Ich wartość zależy z reguły od budżetu imprezy, obsady i rangi. Punkty w Pucharze Świata dają także zawody należące do wspomnianego cyklu komercyjnego VWC, ale ponieważ organizatorzy obu serii konkurują ze sobą, są „wycenione” bardzo nisko – informuje polski biegacz.

– Diametralnie różne są też korzyści dla najlepszych zawodników. W cyklu komercyjnym można zarobić konkretne pieniądze, za wygranie około 15 tysięcy zlotych. W Towerrunning Tour są tylko puchar i punkty do rankingu światowego, liczonego rok do roku jak w tenisowym ATP: broni się punktów z danej imprezy z poprzedniego roku. Trzej czołowi zawodnicy rankingu są zapraszani na biegi wysoko punktowane.

– Słabo jest ze sponsorami, kiepski marketing i promocja cyklu. Federacja jest bardzo skostniała, działa mało dynamicznie. Ale Puchar Świata to prestiż, dlatego - choć nie ma z tego żadnych pieniędzy - zawodnikom zależy na zdobyciu trofeum, a przynajmniej wysokim miejscu – opowiada Piotr Łobodziński.

– Mocno walczył Malezyjczyk, który dopiero drugi rok biega po schodach, a mnie najbardziej zależało w 2013 roku, kiedy rywalizowałem po raz pierwszy. Puchar Świata niezwykle liczy się, na przykład, dla mojego klubu LŁKS Prefbet Śniadowo Łomża, chwalą się, że już szósty raz zdobyłem trofeum – przyznaje Łobodziński.

W tym roku zawodnicy rywalizujący w PŚ punktowali w 33 imprezach rozgrywanych w 18 krajach. 14 biegów odbyło się w Europie, 10 w Ameryce, a 9 w Azji i Oceanii. Najwięcej (po 4 biegi) - w Chinach, Meksyku i USA.

Walka o Puchar Świata i triumf w Towerrunning Tour trwała w tym roku do kończących sezon zawodów w Szanghaju. W drugim co do wysokości budynku świata Shanghai Tower (632 m) zawodnicy wbiegali 552 metry do góry, mieli do pokonania 119 pięter i 3398 schodów.

Przed startem, szansę na zwycięstwo w PŚ miało aż 4 zawodników: największe Malezyjczyk Wai Ching Soh, po nim Łobodziński, ale także Meksykanin Alexis Trujillo i Niemiec Görge Heimann.

– Nie musiałem koniecznie wygrać tych zawodów i nie nastawiałem się na to, bo w końcówce sezonu nie jestem w najwyższej formie – przyznał Łobodziński. – Żeby zdobyć trofeum musiałem zająć drugie miejsce, a Malezyjczyk nie mógł uplasować się wyżej niż na piątym miejscu. I dokładnie taki scenariusz się zrealizował – powiedział nam zadowolony Polak, jedne z najbardziej utytulowanych zawodników świata.

Piotr Łobodziński zakładał, że nie uda mu się raczej wygrać z Markiem Bournem. – Australijczyk jest ostatnio w znakomitej formie, przegrałem z nim dwa ostatnie starty w VWC: w październiku w Szanghaju i 2 tygodnie temu w Osace, w zawodach finałowych cyklu – mówi Łobodziński. – Zgodnie z przewidywaniami, Bourne okazał się lepszy także tym razem – powiedział ze śmiechem Polak. 

– Na szczęście, za mną byli jeszcze dwaj Chińczycy, którzy zabrali punkty Malezyczykowi. Wai Ching Soh zajął dopiero piąte miejsce, dzięki czemu wyprzedziłem go w klasyfikacji generalnej o 10 punktów.

Bourne pokonał 3398 schodów w czasie 17 minut i 33 sekund. Był o niespełna pół minuty szybszy od Łobodzińskiego (17:57). Na najniższym stopniu podium stanął Chińczyk Wenbo Zeng (18:15).

W Pucharze Świata Towerrunning Tour, Polak zgromadził 964 pkt., o 10 więcej od Malezyjczyka Soha i równo 100 od Meksykanina Trujillo. 

10 miejsce w biegu kobiet zajęła żona Piotra Łobodzińskiego, Iwona Wicha (czas 24:12), poza czołową dziesiątką (organizatorzy nie opublikowali kompletnych wyników) uplasowała się natomiast Ilona Gradus. – W Pucharze Świata, Ilona Gradus powinna pozostać w okolicach 6-8 miejsca, natomiast Iwona Wicha będzie raczej poza TOP10 – uważa Piotr Łobodziński.

Bieg na Shanghai Tower wygrała Włoszka Valentina Belotti (20:50), szybsza o 4 sekundy od Australijki Suzy Walsham, która bezapelacyjnie zdobyła Puchar Świata. Trzecia była Chinka Muhua Jian (21:23).

W klasyfikacji generalnej, drugie miejsce za Walsham zajęła siódma w Szanghaju Amerykanka Cindy Harris, a trzecie - Jian.

WYNIKI

Sukces w Szanghaju i zdobycie Pucharu Świata zakończyło sezon naszego mistrza towerrunningu. – Prosto z największego miasta Chin polecieliśmy z żoną Iwoną do Tajlandii i teraz, gdy rozmawiamy, spacerujemy właśnie we dwoje po plaży w prowincji Krabi (południowa Tajlandia, nad Morzem Andamańskim - red.) – powiedział nam Łobodziński. – W czasie jesiennych startów czułem, że moja forma nie jest najwyższa i potrzebuję odpoczynku. Nawet na schodach w Shaghai Tower myślałem sobie: „Ale fajnie, jeszcze tylko kilka minut i potem przez 2 tygodnie będę się relaksował” -–  śmieje się Piotr.

– Przez tydzień nic nie biegam, potem może delikatnie potruchtam, ale na schody nie wyjdę raczej już do końca roku – zdradza najbliższe plany. – A wystartować pierwszy raz w roku 2020 zamierzam standardowo na przełomie stycznia i lutego w Dubaju. Bieg nie jest wysoko punktowany, ale oferuje dobre pieniądze do wygrania. Nie będę jeszcze w wielkiej formie, ponieważ jednak nikt mocny raczej tam nie przyjeżdża, opłaca mi się pojechać do Emiratów – przyznaje Piotr Łobodziński.

Piotr Falkowski

zdj. arch. zawodnika