Po górach w... centrum Warszawy. „Zakręcony” Górski Bieg ENTRE [ZDJĘCIA]

W Warszawie, zaledwie 5 km od Pałacu Kultury i Nauki rozegrano... bieg górski. To nie pomyłka. Przez chwilę uczestnicy mogli poczuć namiastkę Beskidów, Bieszczad czy Tatr, i to bez opuszczania centrum miasta.

Nie zawsze i nie o każdej można można wyjechać kilkadziesiąt czy kilkaset kilometrów, żeby pohasać po dolinach i szczytach. Skoro biegacze nie mogą dotrzeć w góry, to góry przychodzą do biegaczy. W samej tylko Warszawie biegamy w Falenicy czy w Monte Kazura na Ursynowie. Sięgając dalej na południe kraju, mamy Bieg Trzech Kopców czy Grand Prix Krakowa, na północy - Grand Prix Gdyni w Biegach Górskich.

Dziś w stolicy, przy pięknym słońcu ale i chłodzie, odbył się już 12. Górski Bieg ENTRE. W tym roku uczestnicy mieli do wyboru dwa dystanse. Oprócz biegu głównego na 10 km, można było się sprawdzić na 6 km. W praktyce oznaczało to, że na krótszej trasie pokonywało się o jedno okrążenie mniej. Napierano wśród zawiłych alejek Parku Moczydłowskim na Woli. Punktem kulminacyjny była na tamtejsza górka. Choć sztuczne wzniesienie liczy sobie tylko 20 m, to ciągnący się podbieg dawał popalić.

Niczym kozica radził sobie Sebastian Polak, który obronił tytuł sprzed roku. Na dłuższej trasie spędził blisko 34 i pół minuty. Popularny „Słonik” przyznał, że bardzo lubi ten bieg, choć dużego doświadczenia w górach nie ma.

– Lubie biegi gdzie jest dużo zakrętów i podbiegów. To jest mój żywioł. Oczywiście nie powiem, że się nie zmęczyłem. Biegłem na samopoczucie. Ruszyliśmy we trójkę, później jeden chłopak wyrwał. Zastanawiałem się czy jest taki mocny, czy wróci do swojego tempa. Po pierwszym kilometrze nogi zaczęły mi szybciej chodzić. Oderwałem się od kolegów i już biegłem swoje – relacjonował zwycięzca, który o prawdziwym górskim ultra nie myśli, ale na krótszym dystansie w górzystym terenie chętnie by się sprawdził.

– W górach biegaliśmy razem żoną Iloną kilka razy. Raz nawet zdobyliśmy mistrzostwo w dogtrekingu. To jednak nie było typowe ściganie. Szkoda, że mamy góry tak daleko i wymaga to wiele organizacji, wolnego w pracy, tym bardziej, że nie mamy samochodu. Ale może jeszcze kiedyś wystartuje, kto wie... Chociaż raczej nie w ultra, bo już maratony nawet mi nie wychodzą. Chyba przyzwyczaiłem się do tych krótszych dystansów. 20-30 km w górach mógłbym spróbować – opowiadał Sebastian Polak.

Wśród pań na dystansie 10 km najlepsza okazała się Katarzyna Wesołowska - trzecia zawodniczka Koral Maratonu z 2017 roku. Biegaczka na warszawskiej Woli o 5 sekund złamała granicę 44 minut. Po biegu powiedziała nam, że był to dla niej sprawdzian formy. Pod koniec listopada startuje w ulicznym maratonie w hiszpańskim San Sabestian i chce tam złamać 3:10:00.

– Biegło się wspaniale, mimo trzech podbiegów liczących po 200 metrów. Warunki były super! Trasa była strasznie zakręcana, ale i urozmaicona. Uważam, że pomysł na takie biegi się sprawdza, bo wiele osób mieszka w środkowej Polsce więc nie ma możliwości zbyt często biegać po górach. Taka impreza jest też alternatywą dla biegów ulicznych – podpowiadała triumfatorka, która miło wspomina swoje epizody na górskich szlakach i chciałaby kolejnych startów.

– Biegałam m.in. na Festiwalu Biegowym w Krynicy oraz w Rzeźniku i myślę o tym, żeby wrócić do biegania w górach. Ale chciałabym jeszcze wykrzesać z siebie ile mogę w biegach ulicznych – podkreśliła Katarzyna Wesołowska.

Wprowadzenie dodatkowego dystansu tylko nieznacznie wpłynęło na wzrost frekwencji imprezy. Na krótszym dystansie finiszowało 67 osób. Wygrali Kacper Miller oraz Agnieszka Żuraniewska. Łącznie w imprezie wzięło udział ponad 200 biegaczy. Dla porównania, w 2017 roku tylko dystans 10 km ukończyło 190 uczestników.

12. Bieg Górski Entre wyniki 10 km:

Mężczyźni:

1. Sebastian Polak - 34:26
2. Daniel Umanowski - 36:12
3. Paweł Woźnicki - 36:48

Kobiety:

1. Katarzyna Wesołowska - 43:55
2. Magdalena Kuczyńska - 47:42
3. Karolina Czarnecka – 48:19

Pełne wyniki: TUTAJ

RZ