Pobiegli ku pamięci kolegi z trasy

Nie tak miała wyglądać IV edycja Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów, który, odbył się w miniony weekend. W sobotę podczas wieczornych kwalifikacji do zawodów zmarł jeden z uczestników. Rywalizacja nie została jednak przerwana.

Dramat wydarzyła się na mecie biegu kwalifikacyjnego. Po ukończeniu krótkiego, bo tylko 1-kilometrowego odcinka, ale rozgrywanego w upale i w dużej wilgotności, zasłabł Krzysztof ? jeden z biegaczy. Mimo szybkiej reakcji innych zawodników, organizatorów oraz służb medycznych biegacza nie udało się uratować.

W obliczu tragedii organizatorzy imprezy długo zastanawiali się nad jej kontynuacją. Ostatecznie imprezy nie odwołano. Podjęto tylko decyzję o zmianie formuły i zrezygnowano z efektownej oprawy zawodów.

Start do niedzielnego biegu głównego imprezy poprzedziła minuta ciszy ku pamięci zmarłego kolegi. Oczy wielu zawodników zalały się łzami. Wspomnienie Krzysztofa towarzyszyło im zresztą na pełnym dystansie, na którym bardziej od wyników, medali i nagród, liczyła się braterska pomoc i wsparcie. Na słowa spikera przypominające postać zmarłego biegacza wielu zawodników odpuszczało, niemniej i tak sześć osób odwiedziło szpital z niewielkimi ? na szczęście - urazami.

Chcąc nie chcąc IV Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów miał swoich zwycięzców. Najlepiej spośród 617 uczestników imprezy (rekord frekwencji) z głębokimi rowami, stromymi wniesieniami, niemal pionowymi przeszkodami, cienkimi jak igła kłodami przeprawowymi oraz wszechobecnym błotem i kurzem poradzili sobie Maciej Dawidziuk i Anna Fincer. Oboje mieszkańców Złotoryi powtórzyło więc swój ubiegłoroczny sukces.