Pokonał maraton w Rzymie... dwa razy. "Hołd dla tych, którzy nie biegną po zwycięstwo"

Każdy maraton to nie tylko dystans 42,195 kilometra, ale przede wszystkim niesamowite ludzkie historie - dramaty, troski, szczęścia. Niedzielny bieg w Rzymie miał ich tyle, że można byłoby obdarować nimi wiele innych. Najciekawsza dotyczyła Giorgio Calcaterry, który przebiegł dystans dwa razy, by złożyć hołd tym najsłabszym.

42-latek zajął świetne 9. miejsce w 21. Maratonie Rzymskim. Osiągnął co najmniej przyzwoity czas 2:34.26. Po minięciu linii został skierowany do kontroli antydopingowej. Po godzinie stwierdził, że jeszcze by trochę pobiegał, więc spontanicznie ruszył dalej w trasę.

Po dogonieniu ostatniego zawodnika stwierdził, że nie będzie się dalej ścigał. Dołączył do 70-latka i pomógł mu dobiec do mety. - Chciałem w ten sposób oddać hołd tym, którzy nie biegli po zwycięstwo - wyjaśnił Giorgio Calcaterra, z zawodu taksówkarz oraz jeden z czołowych ultramaratończyków świata. Do jego osiągnięć należą trzy mistrzostwa świata w biegu na 100 kilometrów czy przebiegnięcie 20 kilometrów poniżej 2:20 w 2000 roku.

Niedzielny bieg miał zresztą więcej bohaterów. Brawa należą się również 75-letniej Niemce Sigrid Eichner. Niedzielny start w Rzymie był jej 1887. maratonem w życiu!

Wobec takich osiągnięć bledną wyniki zwycięzców, czy nawet trzecie miejsce Jamela Chatbiego, który nie może poświęcić się karierze biegacza i musi łączyć pasję z pracą w fabryce.

DZ