Dominika Kasieczko odpadła z rywalizacji Red Bull X-Alps, ale pozostawiła po swoim występie świetne wrażenie.
W czwartek jeszcze walczyła i zaczynała dzień z planem pokonania Kolumbijczyka. Jednak późnym popołudniem stało się jasne, że pogoda na dalsze latanie nie pozwoli, a odległości do rywala nie da się już pokonać biegiem. W takiej sytuacji trudno o motywację. Eliminacja była nie do uniknięcia.
A jednak polski zespół postanowił nie zatrzymywać się po środku drogi. Dominika wykrzesała z siebie jeszcze energię, by wstać o świcie i przemaszerować do czwartego punktu kontrolnego. Na szczycie Kronplatz złożyła podpis na tablicy i poczekała na nieuniknione.
Dla Polki wyścig od początku nie był łatwy. Pierwsze błędy zapoczątkowały lawinę kolejnych. Zamiast radości latania, była walka o uniknięcie eliminacji, ale w każdej sytuacji dawała z siebie wszystko i na wszystkie sposoby wykorzystywała dostępne w danym momencie opcje. Jej determinacja zrobiła wrażenie i na organizatorach i na kibicach.
„Koniec wyścigu dla mnie. Został ogromny niedosyt, duży zapas sił i niewykorzystane rezerwy mocy. Chciałam zakończyć to jakoś z twarzą więc wylazłam na Kronplatz. Bardzo duża nauka, okazja do wyciągnięcia wniosków i poprawy dla mnie i teamu. Presji odpadania nie wytrzymałam, bo każdą szansę na dogonienie lotem zmarnowałam lub warunki się akurat psuły. Występ zdecydowanie poniżej moich możliwości. Nie rozczulam się, chętnie się odkuje przy najbliższej okazji”
- napisała na swoim profilu Dominika.
Tymczasem w czołówce wyścigu nic się zmienia Christian Maurer pewnie zmierza po szóste zwycięstwo. Do mety zostało mu 434 km. Na skrzydle siedzi mu Francuz Maxim Pinot.
Kinga Mastalerz, w barwach Nowej Zelandii, zajmuje obecnie 27. miejsce.
IB
fot. Red Bull Content Pool