VI Onkobieg pobił w tym roku rekord frekwencji. Stowarzyszenie Pomocy Chorym na Mięsaki Sarcona przygotowało 900 pakietów startowych. Rozeszły się one jak świeże bułeczki, ale chętnych do biegu to nie zraziło. Dokładnie nie wiadomo, ile osób wzięło udział w wydarzeniu. Praktycznie nikt nie zrezygnował, nawet wtedy, gdy zabrakło już pomarańczowych koszulek i medali. Honorowe okrążenie wykonał też burmistrz dzielnicy Ursynów Piotr Guział. Dla niego był to drugi bieg tego dnia. Rano zrobił życiówkę na torze wyścigów konnych, gdzie odbywała się Wielka Ursynowska.
Bieg był otwarty dla każdego. Trasę pokonywały niemowlęta, dzieci, osoby na wózkach i chodzące o kulach. Wśród uczestników można było dostrzec panią z gipsem na ręce, wielkiego basseta i Lorda Vadera. Ci, którym trasa wydawała się zbyt długa, korzystali z hulajnogi i rolek. Forma nie miała znaczenia. Uczestnicy po zakończeniu każdego okrążenia otrzymywali kolorową frotkę. Ich liczba na koniec stanowiła podstawę do wyliczenia wpłaty od sponsora. Również pod tym względem tegoroczny Onkobieg był rekordowy. Pętla miała długość 1350 m. Łącznie zawodnicy przebiegli 10500 km i zebrali 25 tys. zł. Dla porównania rok temu pobiegło 834 zawodników. Uczestnicy pokonali 1-kilometrową pętlę 5850 razy, a sponsor wypłacił prawie 15 tys. zł.
Ideą Onkobiegu jest zbiórka pieniędzy dla stowarzyszenia Sarcona, ale także zwiększenie wiedzy o mięsakach, rzadkich nowotworach tkanek miękkich. Wielu uczestnikom problem nowotworów był dobrze znany. O swoich doświadczeniach z własnymi zmaganiami lub chorobą bliskich mówili i pracownicy Instytutu Onkologii, i burmistrz, i biegacze.
- Pobiegliśmy całą rodziną, bo to dla nas ważny problem. Ten temat jest nam bliski, bo doświadczyliśmy w swoim otoczeniu takiej choroby. Chcieliśmy pomóc- mówi Agnieszka, jedna z uczestniczek, która pobiegła z synem, córką i mężem.
IB