Wbrew nazwie (której geneza nie ma związku z charakterem imprezy, co wyjaśnialiśmy w zapowiedzi), rybnicki bieg można zaliczyć do bardzo udanych. Jedyną potwornością był lód, który pokrywał większość trasy, przez co miejscami trzeba było naprawdę uważać, żeby utrzymać równowagę. Nie wszystkim się to udało, drobne straty poniosła nawet nasza redakcja…
Na uczestników imprezy czekało bardzo miłe i dobrze zorganizowane biuro zawodów. Przygotowano numery imienne, zawierające poza imieniem i nazwiskiem zawodnika, także reprezentowany przez niego klub sportowy. Wspaniały pomysł! Chociaż z pewnością wymagał od organizatorów znacznie więcej wysiłku niż wydrukowanie „anonimowych” numerków.
Punktualnie o 13:00 przed budynkiem Energetyka Rybnik odbył się start honorowy, poprzedzony opisem trasy i komunikatami organizacyjnymi. Następnie rzesza barwnie ubranych biegaczy i kijkarzy przemaszerowała ulicami miasta do punktu startu. Widok był zabawny, bo spory tłum sportowców z numerami startowymi na piersiach, przechadzający się i gawędzący, wzbudzał zainteresowanie przechodniów. O 13:15 padł sygnał do startu…
Najpierw ruszyli biegacze. Część z nich wybrała dystans 5 km, ale większość postanowiła trasę pokonać dwukrotnie. Miłośnicy nordic walking mogli startować tylko na krótszym dystansie.
Pogoda była piękna i słoneczna, co sprawiło, że najpierw zawodników powitało grząskie błoto, które w cieniu drzew ustąpiło miejsca ośnieżonej i oblodzonej ścieżce. Trzeba jednak przyznać, że mimo tych niedogodności trasa była malownicza. Prowadziła obustronnie wałami rzeki Rudy a nawrót następował na jedynym wzdłuż trasy mostku. To skutecznie udaremniało ewentualne próby skracania drogi i pozwalało biegaczom pozdrawiać się przez niewielką rzeczkę. A atmosfera była bardzo serdeczna. Mimo dość ustronnego miejsca, nie brakowało kibiców zagrzewających do walki.
– Gdzieś na trasie ludzie nagle zaczęli mnie dopingować, wołając po imieniu! – dziwiła się jedna z uczestniczek. – Byłam zaskoczona… a potem sobie przypomniałam, że mamy imiona na numerach startowych. Bardzo fajny pomysł!
Serdecznego dopingu nie brakowało zwłaszcza w okolicach mety, gdzie każdy był witany brawami. Szczególnie członkowie Sekcji Biegów Długodystansowych Energetyka Rybnik, którzy byli organizatorami biegu. Na trasie aż zaroiło się od ich charakterystycznych białych koszulek z pomarańczowym wykończeniami.
Bieg oceniano bardzo pozytywnie, za wyjątkiem jednego zgrzytu. – W regulaminie był wyraźny zapis, że nagradzane pucharami będą miejsca od pierwszego do czwartego open kobiet i mężczyzn w każdej dyscyplinie. Po długim czekaniu dowiedzieliśmy się, że czwarte miejsca jednak pominięto – komentował jeden z zawodników. – Potworny Bieg i potworna organizacyjna porażka…
Organizator natomiast tłumaczył, że zapomniał „poprawić regulamin”....
KM