Praska Dycha na wysokich obrotach. Biegowa para z podwójnym triumfem i Afrykańska niespodzianka na starcie [ZDJĘCIA]


Ponad pół tysiąca osób - dokładnie 563, wystartowało w siódmej edycji Praskiej Dychy, co stanowi znaczny spadek w porównaniu z poprzednią edycją imprezy, gdy bieg ukończyło 834 uczestników. Niższe zainteresowanie nie przełożyło się jednak na jakość sportową i organizacyjną wydarzenia - zaledwie pięciu sekund zabrakło do pobicia rekordu trasy.

Nikt nie zaspał

Pogoda w niedzielny poranek w Parku Skaryszewskim nie należała do najmilszych. Było pochmurno i chłodno. Czuło się zbliżającą dużymi krokami zimę. Niektórym osobom, potrzebna była duża dawka mobilizacji, żeby wyjść z ciepłego domu. Dodatkowo w nocy doszło do zmiany czasu i dłuższy sen mógł dodatkowo rozleniwić. Nie słyszeliśmy jednak, żeby ktoś pomylił godziny biegów.

Przed godziną 11 na linii startu zaczęli ustawiać się zawodnicy z niebieskimi numerami, rywalizujący w ramach Szybkiej Dychy. Stawka była bardzo mocna, jak na bieg rozgrywany w tak kameralnym miejscu. Z numerem „1” rozgrzewał się Emil Dobrowolski – wicemistrz Polski w maratonie, a z numerem „2” - Mariola Ślusarczyk – zawodniczka Viktorii Józefów. O zwycięstwo chcieli walczyć także Jakub Nowak i Białorusin Henadz Verkhavodkin. Wśród pań apetyt na pierwsze miejsce miały: Izabela Parszczyńska, Kamila Pabłocka oraz Alicja Benedyk.

Przed biegiem lotem błyskawicy uczestników oraz kibiców obiegłainformacja, że na starcie pojawi się zawodnik z Afryki. Czyżby miał to być teatr jednego aktora? Chyba stało się już regułą nad Wisłą, że każdy mieszkaniec Czarnego Lądu to utalentowany biegacz. Jednak jak kiedyś pokazał przykład piłki nożnej i Pogoni Szczecin...

… nie każdy Brazylijczyk jest piłkarzem.

Wspomnianym zawodnikiem okazał się Sudańczyk Musa Idris. Tegoroczne Biegnij Warszawo ukończył on na 15. pozycji z czasem 33:13 (o cztery sekundy wyprzedzając Iwonę Lewandowską - przyp red.). Afrykańczyk nie wydawał się więc groźnym konkurentem dla Emila Dobrowolskiego i Jakuba Nowaka, którzy na tej samej imprezie zajęli odpowiednio trzecie miejsce, z wynikiem 30 minut, i czwarte z czasem 30:14.

Co ciekawe, Sudańczyk na start przyszedł w ostatniej chwili. Może chciał być kulturalny i nie stawał w pierwszej linii, tylko na końcu grupy? Jego plan atakowania z ostatniej pozycji w stylu Pawła Czapiewskiego (choć dystans inny) okazał się do pewnego stopnia skuteczny, bo zajął siódmą lokatę. Dodatkowo różnica między jego czasem brutto a netto wynosiła aż 20 sekund.

Od początku biegu mocno ruszył Jakub Nowak. Chyba bardzo zaskoczyło to Emila Dobrowolskiego, który pół żartem zapytał swojego klubowego kolegę z Prefbet Śniadowo Łomża czy naprawdę ma dziś ochotę na szybkie bieganie. Uśmiechy trwały jednak krótko, bo po chwili panowie mocno wzięli się do pracy. Na trzecim miejscu biegł Henadz Verkhavodkin z niewielką stratą do wspomnianej dwójki.

Wraz z każdą imprezą widać jak bardzo niszczeje nawierzchnia w popularnym „Skaryszaku”. Organizatorzy próbowali ratować sytuację wysypując piach w miejscach, gdzie dziury i wyboje były największe. Wszyscy uczestnicy Szybkiej Dychy robili też co mogli, by bieg zasługiwał na swoją nazwę.


Przypomniał sobie o rekordzie. Niestety za późno

Po jednym z nawrotów w okolicy Pomnika Żołnierzy Radzieckich na prowadzenie wyszedł wicemistrz Polski w maratonie. Wraz z kolejną pętlą Emil Dobrowolski powiększał swoją przewagę nad Białorusinem, który w międzyczasie wyprzedził Kubę Nowaka. W takiej też kolejności biegacze wbiegli na metę.

Emil Dobrowolski powtórzył więc triumf sprzed roku. Do rekordu trasy wynoszącego 30:23 zabrakło mu pięciu sekund (licząc czas brutto). – Trasa była zasypana piachem i też sami próbowaliśmy jakoś omijać te dziury. Dobrze, że w tym roku nie było tylu liści na trasie. To właśnie pod nimi ukrywały się te nierówności i można byłoby skręcić kostkę. Co prawda jest tu sporo zakrętów, co wybija z rytmu, ale jest to idealnie płaski bieg, nie ma tu żadnych podbiegów – ocenił na mecie.

– Urwałem się na drugim kilometrze i biegłem sam. Nie myślałem nawet o tym rekordzie trasy. Dopiero po 7. kilometrze jakoś się obudziłem i przypomniałem, że jest taka opcja. Ale było już za późno. Zabrakło tych sekund. Niestety. Może w przyszłym roku – żałował Dobrowolski.

Biegowe szachy

Bardziej wyrównana i emocjonująca rywalizacja toczyła się wśród kobiet. Faworytka Mariola Ślusarczyk biegła w otoczeniu trzech koleżanek. Rok temu finiszowała tu wspólnie z Izabelą Parszczyńską, wtedy jeszcze biegającą pod panieńskim nazwiskiem Zaniewska, i teraz też biegły prawie krok krok. Towarzyszyły im Alicja Benedyk oraz Kamila Pabłocka.

Co kilkaset metrów któraś z biegaczek wymieniała się w prowadzeniu grupy, jednak żadna nie decydowała się na ucieczkę. Biegowe szachy na wysokich obrotach trwały przez prawie 9 km. Kiedy wydawało się, że bliżej zwycięstwa jest Alicja Benedyk, na ponad 200 metrów przed metą mocnym finiszem popisała się Kamila Pobłocka zwyciężając rywalizację kobiet. Jednak na mecie różnice między zawodniczkami były niewielkie.

– Praktycznie 3 i pół okrążenia biegłyśmy razem. Dopiero Ala ruszyła na 2 km przed metą i miała już 10 metrów przewagi nade mną. Myślałam już, że przegram, ale zebrałam się na ostatnie metry, dzięki czemu wygrałam. Przed biegiem nie byłam faworytką i nie byłam pewna zwycięstwa. Wiedziałam, że czeka mnie walka z Mariolą i Izą. Dlatego bardzo cieszy mnie wygrana – powiedziała nam na mecie Kamila Pabłocka, prywatnie życiowa partnerka Emila Dobrowolskiego.

Więcej miejsca na improwizację

Po zakończeniu Szybkiej Dychy wystartowała Praska Dycha. Liczniejsza grupa biegaczy z czarnymi numerami startowymi wypełniły parkowe alejki. Tempo zmagań było wolniejsze, ale miejsce na improwizację większe. Nie zabrakło rodziców biegnących z wózkami, czy też biegaczy z psami. Mimo, że pogoda nie dopisywała, to atmosfera była gorąca. Wszystkiemu przeglądały się wiewiórki, które co chwilę przebiegały wzdłuż trasy lub patrzyły na biegaczy z drzew.

Pełne wyniki biegu znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Na mecie na każdego uczestnika czekał ciepły poczęstunek oraz medal z ze słowami współzałożyciela firmy Nike Billa Bowermann'a - „Jeśli masz ciało, jesteś sportowcem.”

RZ

fot. RZ, Małgorzata Bieniak