Czterokrotny mistrz olimpijski w biegach na 5000 i 10 000 m wraca na bieżnię! Po serii startów w maratonie, Brytyjczyk Mo Farah ogłosił, że będzie bronił złotego medalu olimpijskiego na dłuższym z dystansów. Czy „stary lis” przegoni „młode wilki”?
Swoją karierę na bieżni popularny Mo zakończył w 2017 roku po mistrzostwach świata w Londynie. W stolicy Wielkiej Brytanii zdobył złoto na 10 000 m i srebro na 5000 m. Dla wielu byłby to sukces, ale kibice nad Tamizą liczyli na dublet. Niespodziewanie Faraha pokonał Etiopczyk Muktar Edris. Do rewanżu doszło szybko, w zaciętym finale Diamentowej Ligi. Na pożegnanie z bieżnią wygrał Brytyjczyk. 34-letni wtedy zawodnik chciał się skupić na maratonie.
W zeszłym roku Mo Farah wygrał Maraton Chicagowski z czasem 2:05:11, ustanawiając rekord Europy. Wiosną zbliżył się do tego wyniku w Londynie, uzyskując rezultat 2:05:39. Po roku wrócił znów do Wietrznego Miasta, ale był dopiero ósmy z wynikiem 2:09:58.
W międzyczasie Farah wygrał po raz szósty z rzędu półmaraton w Newcastle, z wyśmienitym wynikiem 59:07. Niemniej brytyjska trasa nie spełnia wymogów regulaminowych (różnica wysokości, odległość startu od mety), więc wynik Faraha nie zostanie uznany za rekord Starego Kontynentu. Rekord wciąż należy do Szwajcara Juliena Wandersa - 59:13.
Za każdym razem, gdy Farah publikował w swoich mediach społecznościowych zdjęcia z sesji treningowej na bieżni, wracało pytanie o jego powrót do ścigana na tartanie. Spekulowano, że wystartuje w mistrzostwach świata w Doha, które mały się odbyć przed Maratonem Chicagowskim. Wystarczyło, że w jednym poście Farah zamieścił hasztag #Doha10k...
Teraz sam biegacz rozwiał wątpliwości i zapowiedział, że wraca na bieżnie. – Mam nadzieję, że nie straciłem szybkości. Będę trenowała ciężko i zobaczymy co dam radę osiągnąć – oznajmił Mo Farah w nagraniu wideo.
Powrót Brytyjczyka na bieżnię to z pewnością dobra wiadomość dla medialnej ekspozycji biegów długich. Zwłaszcza teraz w czasie, gdy Diamentowa Liga usuwa biegi na 5000 m czy na 3000m z przeszkodam ze swojego programu. Kto nie chciałby jeszcze raz zobaczyć „Mobota” w akcji?
Z pewnością Brytyjczyka czeka trudne zadanie. Żeby walczyć z najlepszymi, musiałby biegać na poziomie swojego rekordu życiowego 26:46.57 (z 2011 roku). Oparcie się wyłącznie na taktyce może być zgubne.
Nową nadzieją biegu na 10 000 m jest 22-letni Ugandyjczyk Joshua Cheptegei - tegoroczny mistrz świata z Doha, wicemistrz świata z Londynu z 2017 roku. Złoto w Dosze dał mu wynik 26:48.36.
Nieco wolniej pobiegł w holenderskim Hengelo 25-letni Etiopczyk Hagos Gebrhiwet.
Trzeci wynik na światowych listach w tym sezonie ma wicemistrz świata, 22-letni Etiopczyk Yomif Kejelcha - 26:49.34. W sumie 10 zawodników złamało 27 minut.
Dodajmy, że w 2017 roku gdy Farah odchodził z bieżni, był on liderem światowych list z wynikiem 26:49.51. Tuż za Brytyjczykiem plasował się wspomniany Cheptegei z czasem 26:49.94. Siedmiu zawodników pobiegło poniżej 27 minut.
RZ