Przełożenie HMŚ na 2021 nie zaszkodzi, ale pomoże Halowym ME w Toruniu - uważają polscy działacze

Jak już informowaliśmy, Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna World Athletics postanowiła przełożyć o rok zaplanowane na 13-15 marca 2020 r. Halowe Mistrzostwa Świata w chińskim Nankinie. Przyczyna – to, oczywiście, szalejący koronawirus i obawy o zdrowie zawodników, którzy mieliby walczyć w Chinach o medale.

Halowe Mistrzostwa Świata odwołane! Kolizja z Toruniem? W przyszłym roku dwie wielkie imprezy

Halowe Mistrzostwa Świata odbędą się w marcu 2021 roku, dokładna data nie jest jeszcze znana. Ale w tym samym miesiącu, na jego początku, czyli 5-7.03.2021 r., w kalendarzu European Athletics znajdują się Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu!

Czy bliskość czempionatu światowego nie zaszkodzi kontynentalnej imprezie w naszym kraju? Czy mając w perspektywie HMŚ, czołowi lekkoatleci europejscy nie zrezygnują ze startu w Toruniu? Zdaniem naszych działaczy lekkoatletycznych – nie ma takich obaw, co więcej – następująca krótko po Toruniu impreza w Nankinie może nawet wzmocnić prestiż HME w Polsce!

– Z informacji, jakie mamy od międzynarodowych władz lekkoatletycznych, termin HME jest nienaruszalny i w Toruniu spotkamy się w pierwszy weekend marca, czyli w dniach 5-7.03 – poinformował nas Tomasz Majewski, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. – Z kolei Halowe Mistrzostwa Świata w Nankinie odbędą się prawdopodobnie 19-21 marca, a zatem 2 tygodnie po szczycie europejskim. Kolejny weekend jest raczej mało realny – uważa dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.

Majewski dopuszcza myśl, że niektórzy czołowi lekkoatleci europejscy mogą zrezygnować z przyjazdu do Torunia mając w bardzo bliskiej perspektywie mistrzostwa świata w Nankinie. – Z drugiej jednak strony, w czasie Torunia nie będzie żadnych mityngów, a jak ktoś traktuje halę poważnie, to chce startować. Nasze HME będą więc naturalnym kierunkiem, imprezą ważną i pożądaną w kalendarzu – uważa Tomasz Majewski.

Bardziej jednoznaczny w ocenie znaczenia decyzji World Athletics dla przyszłorocznych HME w Polsce jest dyrektor generalny imprezy w Toruniu Krzysztof Wolsztyński. – Sezon halowy jest tak krótki, że oba starty będą bardzo cenne dla zawodników, a to, że będą miały najwyższą rangę mistrzowską, tylko zwiększy ich prestiż, a nawet (może dla niektórych paradoksalnie) pozytywnie wpłynie na poziom i frekwencję zawodników! 

– Rok 2021 jest sezonem poolimpijskim, a w takim zawodnicy często odpuszczają halę chcąc odpocząć po wyczerpujących przygotowaniach i starcie w igrzyskach. Tym razem, mając w perspektywie aż dwie imprezy mistrzowskie i możliwość całkiem niezłego zarobku, mogą zrobić inaczej: nie rezygnować z hali i przygotować się do startów pod dachem! – twierdzi Wolsztyński. – Dwa tygodnie różnicy między HME w Toruniu i HMŚ w Nankinie to tak niewiele, że spokojnie można na obie imprezy przygotować jeden szczyt formy.

– Zresztą – dodaje szef toruńskich mistrzostw – w tym roku mamy identyczną sytuację: na przełomie lipca i sierpnia są igrzyska olimpijskie w Tokio, a niespełna 3 tygodnie później odbędą się Mistrzostwa Europy w Paryżu. I Francuzi są bardzo z tego zadowoleni, bo przyjadą do nich zawodnicy w najwyższej, jeszcze olimpijskiej formie!

– Nie mam zatem żadnych obaw o poziom przyszłorocznych Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu, a to, że krótko po nich odbędzie się mundial pod dachem, postaramy się wykorzystać promocyjnie dla dobra naszej imprezy – zapewnił nas Krzysztof Wolsztyński, dyrektor generalny HME w Toruniu.

Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski poinformował nas, że związek jest na dobrej drodze, by zminimalizować straty finansowe związane z odwołaniem tegorocznych HMŚ w Nankinie. – Jesteśmy w trakcie "odkręcania" wcześniejszych ustaleń i rezerwacji. Udało się już anulować rezerwacje lotów do Korei i Chin, negocjujemy także przełożenie na przyszły rok rezerwacji hotelowych na zaplanowane przed HMŚ zgrupowanie aklimatyzacyjne w południowokoreańskim Daegu, gdzie reprezentanci Polski mieli spędzić 8-10 dni bezpośrednio przed zawodami w Nankinie.

– Co do zawodników, to część z nich, która nastawiła się na start w Chinach, będzie miała nieco krótszy sezon halowy. Ale w kontekście igrzysk olimpijskich to chyba dobrze, bo wydłuży odwołanie HMŚ wydłuży im okres przygotowań do igrzysk, nie będą musieli lecieć do Azji itp. – uważa wiceprezes PZLA.

Piotr Falkowski

zdj. PZLA