Razem, a najlepiej... osobno. "Ekstra" Walentynki w Parku Skaryszewskim [ZDJĘCIA]


Blisko sto par stanęło na starcie 1. Biegu dla Par w Warszawie. Gorącym uściskom i całusom nie było dość, tak samo jak sportowej rywalizacji w doborowej obsadzie.

Do Parku Skaryszewskiego zjechali dziś m.in. mistrzyni kraju na 5 i 10 km Iwona Lewandowska, wicemistrz Polski w maratonie Emil Dobrowolski, mistrz Europy i świata w Towerruningu Piotr Łobodziński czy niemniej znany biegający bloger Bartosz Olszewski. Za partnerów mieli równie znane nazwiska – Michał Bernardelli, Kamila Pobłocka lub też najbliższe sobie, również biegające osoby.

Wśród uczestników imprezy nie brakowało też małżeństw, rodzin z dziećmi, narzeczeństw czy po prostu bliskich sobie przyjaciół. Zwyciężczyni Grand Prix Warszawy Emilia Zielińska, którą wychwyciliśmy wśród biegaczy (pobiegła w parze z Arturem Błaszczykiem), wręcz promieniała energią. Gustownymi różowymi skarpetami kompresyjnymi pięknie prezentowała się na trasie w ten szczególny dla wszystkich zakochanych dzień.

Przed startem zastanawiano się nad formułą zawodów i przewidywano scenariusze rywalizacji. – Gdybyśmy połączyli pary sznurkiem czy szarfą, to zrobiłby się z tego wyścig kobiet. W kontekście całej imprezy nie miało by to sensu. Nie ma się co oszukiwać, facet zawsze będzie szybszy niż kobieta. Dzięki tej swobodzie co do taktyki, mieliśmy naprawdę ciekawe zawody – stwierdził Bartosz Olszewski, który na starcie pojawił się z ukochaną Katarzyna Gorlo. Sam bieg pokazał jednak, że to właśnie na barkach Pań spoczywać będą losy walentynkowej drużyny.

Od początku biegu ton rywalizacji nadawała trójka Emil Dobrowolski, Michał Bernardelli i Piotr Łobodziński. Na każdym z trzech okrążeń, które Daniel Nowak i spółka z agencji S4 zafundowali biegaczom, różnice czasowe wśród Panów były na tyle niewielkie, że trzeba było skoncentrować uwagę na wyścigu kobiet. Ten od początku z kilkunastometrową przewagę prowadziła Iwona Lewandowska. Usilnie goniła ją Kamila Pobłocka. Kontakt z czołówką utrzymywała też Iwona Wicha, piękniejsza z pary Piotra Łobodzińskiego.

Na drugim okrążeniu odległości wśród Pań zwiększyły się. Na starcie trzeciej pętli były już na tyle duże, że tylko kataklizm mógł odebrać zwycięstwo parze Iwona Lewandowska – Michał Bernardelli. Nic takiego się nie stało.

– Start wspólny, choć każde we własnym tempie. Iwona dopiero wczoraj wróciła z obozu przygotowawczego, dosłownie na ten bieg, i jestem pełen szacunku dla Niej, że dała rady. Ja skończyłem przygotowania do sezonu kilka dni wcześniej a i tak nie udało mi się zregenerować. Wygrana to zasługa Iwony, która wypracowała przewagę nad konkurencją – ocenił na mecie Michał Bernardelli, trzeci dziś w indywidualnej, acz nieoficjalnej klasyfikacji biegu mężczyzn, tuż za Emilem Dobrowolskim i Piotrem Łobodzińskim.

– Muszę przyznać, że bardzo ciężko trenowałam przez ostatnie dwa tygodnie na obozie w Spale i tutaj, już po 500 metrach, poczułam zmęczone nogi. Ale gdy zobaczyłam, że Michał puścił Emila uświadomiłam sobie, że w zasadzie wszystko zależy teraz ode mnie. Biegłam mocno do końca, trzymając tempo - drugie kółko było chyba najtrudniejsze - choć trudno było wyprzedzać biegające pary. Udało się, jesteśmy najszybszą parą w Warszawie, cel osiągnięty! – cieszyła się na mecie Iwona Lewandowska.

– Wynik cieszy, bo obsada była doborowa. Cieszymy się z wygranej, ale też gratulujemy wszystkim parom – dodał Michał Bernardelli, który niebawem wystąpi w Halowych Mistrzostwach Europy Weteranów Lekkiej Atletyki w Toruniu. – Świetny pomysł, by wyciągnąć zakochanych z domów i restauracji – dodała Iwona Lewandowska, która z kolei odpuszcza wszelkie starty w najbliższych tygodniach i koncentruje uwagę na występie w kwietniowym London Marathon. – Lecę do Stanów na dość długo, wszystko z myślą o starcie w Anglii. Proszę trzymać kciuki – poprosiła.


Drugie miejsce, z 14-sekundową stratą do zwycięzców zajęła para Emil Dobrowolski – Kamila Pobłocka. Najniższy stopień podium przypadł parze Piotr Łobodziński – Iwona Wicha, która jako ostatnia pojawiła się na starcie. Na minuty przed wystrzałem startera samochodem pana Piotra zainteresowała się bowiem Straż Miejska. - Panowie widać nie chcą się przyłączyć do zabawy - skomentowała jedna z biegaczek cierpliwie wyczekujących mistrza biegów po schodach.  

Tuż za podium uplasował się duet Bartosz Olszewski - Katarzyna Gorlo. – Z jednej strony była to dobra zabawa, a z drugiej walka o wynik, jak zresztą po nas widać (śmiech) – komentował Pan Bartosz. – To był jeden z najszybszych biegów w naszym życiu, choć też wiedzieliśmy kogo mamy za rywali. Wszystkie trzy pary przed nami to naprawdę mocni biegacze. Wyniki na mecie tylko to potwierdziły – ocenił znany warszawski biegacz i bloger.

– Jak się biega gdy partner ucieka? Ciężko! Nie lubię być gorsza (śmiech) – oceniła z kolei Pani Katarzyna. – Bartek szybko zniknął z moich oczu i przerzuciłam uwagę na rywalki. Finisz był naprawdę mocny! – relacjonowała biegaczka (i również blogerka biegowa) po krótkim odpoczynku w ramionach ukochanego.

Pełne wyniki biegu znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Takich jak czołówka – biegnących osobno, na jak najlepszy czas, było dziś sporo. Ale było też wiele par, które postanowiły wspólnie pokonać trasę. Takich jak James McNeilly i Kalina Bartol.

– Start tutaj to pomysł Kaliny, ona zawsze zresztą znajduje nam biegi w Warszawie. Było warto - świetna impreza – oceniał Anglik. – Jesteśmy parą i to chyba najlepszy sposób na spędzenie Dnia Zakochanych. O wiele lepszy niż tradycyjna róża, czekoladki czy kolacja w restauracji. Nie sądzę, żebyśmy dziś wygrali (śmiech), ale pobiegliśmy wspólnie, wspierając się nawzajem - to najważniejsze – opowiadał czule obejmując swoją drugą połówkę. – Perfect idea, wonderfull – podkreślił.

Zachwytom nad biegiem nie było końca. – Bieganie parami? Super pomysł - jedna z lepszych imprez, w jakich wziąłem udział. Podoba mi się to, że na mecie jest wyczekiwanie na drugą osobę, są emocje. Ekstra! – podsumował Bartosz Olszewski rozglądając się po sporym tłumie uśmiechniętych biegaczy.

Sporo pochwał organizatorzy zebrali za piękne koszulki i medale (oba akcesoria w wersji dla niej i dla niego), a także nagrody. Dla najlepszych były okazałe puchary i atrakcyjne wycieczki we dwoje, dla wszystkich - vouchery na weekendowe pobyty w spa, hotelach, romantyczną kolację przy świecach czy bilety do opery. Nagradzano m.in. miejsca numer 96, 75, 69, 30 czy 10. Piotra i Aleksandrę Szymaczyków, czyli ostatnią parę na mecie, co prawda posądzano o celowe marudzenie na trasie, ale bardziej w formie żartu niż sportowego protestu. Wspólne zdjęcie wszystkich par na zakończenie pobytu w Parku Skaryszewskim tylko podkreśliło wyjątkowy charakter imprezy. Jak zapowiadają już dziś organizatorzy, na pewno nie ostatniej...

GR