Abraham Kiptum został zdyskwalifikowany na cztery lata za stosowanie dopingu. Kenijczyk został też pozbawiony rekordu świata z Walencji – 58 minut i 18 sekund, a organizatorzy półmaratonu chcą odzyskać pieniądze.
30-letni biegacz został przyłapany wiosną, kilka dni przed Maratonem Londyńskim, w którym jJako rekordzista świata w półmaratonie – miał być tam jednym z faworytów. Zdążył nawet wystąpić podczas konferencji i sesji fotograficznej z pozostałymi zawodnikami elity. Musiał jednak wykonać błyskawiczny „Brexit”. Został bowiem czasowy zawieszony, po tym jak wykryto zmiany w jego paszporcie biologicznym, a dokładniej w module hematologicznym.
Przez niemal pół roku nie były znane dalsze losy Kiptuma. Ostatecznie jednak Athletics Integrity Unit – organ tropiący dopingowiczów, poinformował o nałożeniu kary. Dyskwalifikacja obowiązuje od 26 kwietnia 2019 roku. Dodatkowo unieważniono wszystkie wyniki uzyskane od 13 października 2018 do 26 kwietnia 2019, w tym także sensacyjny bieg w Walencji, w którym Kiptum poprawił o pięć sekund rekord świata Erytrejczyka Zersenaya Tadese z 2010 roku.
Organizatorzy półmaratonu w Walencji chcą wystąpić z wnioskiem przeciwko biegaczowi lub jego menedżerowi, by odzyskać nagrodę. Zamierzają podjąć kroki prawnych. A jest co odzyskać. Premia za rekord świata wynosiła 70 tysięcy euro. Nie licząc głównej nagrody uzależnionej od czasu i startowego jakie zapewne otrzymał biegacz. Dodatkowo Hiszpanie potępili stosowanie dopingu i zapowiedzieli współpracę z Athletics Integrity Unit.
RZ