Robert Bliszczyk to były zawodnik ekstra klasowej Warszawianki i AZS AWF Biała Podlaska, a obecnie trener II-ligowego AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Szkoleniowiec opowiedział nam o tym jaką rolę odgrywa przygotowanie biegowe w piłce ręcznej i jak wygląda trening szczypiornistów.
Piłka ręczna wydaje się być coraz szybszym sportem...
Robert Bliszczyk: Piłka ręczna rozwija się i faktycznie staje się coraz bardziej dynamiczna. My bazujemy na treningu interwałowym. Oczywiście w okresie przygotowawczym podpieramy go treningiem wytrzymałościowym. Jednak dla nas najważniejsza jest zmiana tempa i kierunku biegu.
Dobre przygotowanie fizyczne w piłce ręcznej to podstawa. Czy, a jeśli tak to gdzie, jest w tym wszystkim bieganie?
W piłce ręcznej trzeba sporo biegać. Gdy Francja zdobywała mistrzostwo świata w 2009 i 2011 roku, fachowe pisma podawały, że zawodnicy podczas przygotowań biegali Test Coopera po 3500 metrów. To już jest spory dystans (biega się 12 minut – red.). Teraz gracze są podobnie szkoleni, wygrywa ten, kto jest lepiej przygotowany wytrzymałościowo. Bieganie w tym pomaga. Moja drużyna dużo biegała, ale też np. dźwigała przed sezonem, dlatego mamy dobre efekty. W tej rundzie jeszcze nie przegraliśmy, więc praca nie poszła na marne.
Jak wygląda budowanie bazy wytrzymałościowej w Pana drużynie? Gdzie biegacie?
Biegamy na Polach Mokotowskich. Wzorujemy się na modelu zaczerpniętym od hokeistów NHL. Oni mają taką zabawę, że biegną 20 sekund truchtu i 20 sekund na 75% swoich możliwości. I tak przez 10 minut. Później jest przerwa na rozciąganie i ćwiczenia ogólnorozwojowe. Biegamy sześć tur po 10 minut.
A więc interwały. A co z treningiem w hali?
Prowadzimy go na odcinku 40 metrów. Zawodnicy podzieleni są na trzy grupy w zależności od możliwości. Przykładowo biegniemy jedną długość boiska na 7 sekund i 23 sekundy odpoczywamy. Później dwie długości na 14 sekund i ponad 40 sekund odpoczynku. W zależności od grupy, zawodnicy mają różny czas na pokonanie dystansu.
Jak pracujecie nad szybkością?
Każdy trener ma swoją filozofię. Ja trening szybkościowy wprowadzam w piątek przed meczem weekendowym. Trwa to kwadrans, ścigamy się w parach na odcinku do 10 metrów. Ma to pobudzić szybkość oraz chęć rywalizacji. Zawodnicy osiągają tu swoją maksymalną prędkość. Wiem, że koledzy po fachu robią podobne treningi w poniedziałki, po meczach. W ten sposób próbują od razu pobudzić mięśnie do pracy. Jednak tak jak mówiłem, każdy ma swój sposób pracy.
A czy biegowe metody treningowe zmieniły od czasów, gdy sam był Pan zawodnikiem?
Ja nie miałem nigdy problemu z bieganiem. Pamiętam, że my jeździliśmy na obóz przygotowawczy w góry. Tam robiliśmy całą bazę wytrzymałościowo-siłową. Takie zajęcia trwały tydzień. Teraz od tego się odchodzi, bo po pierwsze nie ma pieniędzy, a po drugie są inne metody by zachęcić, a nie zniechęcić, zawodnika do treningu.
Nie trzeba już być, tak jak my to mówiliśmy, „człowiekiem-kozą”, biegającym po górach. Zawodnicy z profesjonalnych drużyn w Polsce otrzymują sport- testery i mają do zrealizowania określony trening w okolicznych lasach. Każdy ma też robione badania krwi. Dzięki temu wiadomo, jak zawodnik reaguje na wysiłek i zawodnik, a trener może dodać lub zdjąć obciążenia. Nie są wszyscy w jednym worku.
Prowadzicie statystyki ile kilometrów dziś pokonuje piłkarz ręczny w trakcie meczu?
Zawodnicy przebiegają od 4 do 5 km. To wynik gracza na dobrym poziomie. Przeważnie skrzydłowego, który często biegnie do kontry. Oni muszą mieć naprawdę końskie zdrowie. Dodatkowo ważny jest moment startu. Mówimy tu też o dużym tętnie i pracy beztlenowej.
Piłka ręczna to nie jest trucht w jedną i drugą stronę boiska. Oczywiście obrotowy biega mniej, ale on ma inne zadania na boisku. Jednak rozwój szczypiorniaka i od nich wymaga coraz większej szybkości. Dlatego mamy zmiany w trakcie meczu, przeprowadzane po to, by praca zawodników była na jak najwyższym poziomie.
Czytałem, że w ramach swoich zajęć Vive Targi Kielce korzystały z aqua joggingu. Pan też czerpie z takich udogodnień?
W Kielcach są inne fundusze. To są profesjonaliści pełną parą. Jednak my też próbujemy urozmaić treningi zawodnikom. Mamy specjalistę od przygotowania fizycznego. Wprowadzamy czasami aerobik w okresie przygotowawczym. Musimy dbać o koordynację ruchową zawodników. Mamy ćwiczenia z gumami, basen, saunę, czy też piłkę chińską. Wszystko to sprawia, że odpoczywają nogi, ale pracują inne mięśnie. Niestety nie mamy środków, żeby korzystać z rzeczy które mają pomóc lepszej regeneracji.
Po brązowy medalu reprezentacji Polski zdobytym w Katarze być może wielu rodziców pomyśli o zapisaniu dzieci do lokalnego klubu. Po czym trenerzy zauważają talent?
Pracuję w jako trener grup młodzieżowych Agrykoli i my nikomu nie odmawiamy. W naszym klubie zawsze i każdemu dajemy szansę. Jeśli komuś spodoba się ten sport, to będzie miał szansę trenować i grać.
Co do pytania - są różne teorie co do selekcji. Rosjanie preferują zawodników wysokich i mniej dynamicznych. Dla mnie jednak podstawą jest technika. Później przyjdzie siła i wytrzymałość. Francuzi to nie są z kolei wielkie chłopy - mając po ok. 190 cm wzrostu są bardzo dobrze zbudowani, dynamiczni i szybcy.
Nie można od razu powiedzieć kto będzie dobrym zawodnikiem. Jedno dziecko może szybko urosnąć, a drugie później. Ważne jest zaangażowanie i charakter. To było widać na mistrzostwach świata. My niektóre mecze wygrywaliśmy charakterem. Mam paru kolegów, którzy byli w naszej reprezentacji w Katarze i cieszę się, że odnieśli sukces. Piotrek Wyszomirski nawet trenował przez chwilę w mojej grupie. Warto przyjść na trening, bo to jest sport dla ludzi, którzy sobie w życiu poradzą.
Jaki jest, pana zdaniem, wzór polskiego szczypiornisty – biegacza?
Michał Jurecki. Mam kolegów, którzy z nim grają. Nie powiem, że jest terminatorem, ale pod względem motoryki, wytrzymałości, wagi czy siły to jest ideał piłkarza ręcznego.
Rozmawiał Robert Zakrzewski