Różne cele, jeden bieg – startuje Życiowa Dziesiątka

W sobotę przed 11:00 krynicki deptak zapełnił się uczestnikami jednego z najpopularniejszych festiwalowych biegów – Życiowej Dziesiątki. Najpierw z głównej bramy długi sznur biegaczy wystartował honorowo, by dobiec do startu ostrego kilkaset metrów w dół – precyzyjnie odmierzonego punktu 10 km od mety w Muszynie. Większość trasy zresztą prowadzi lekko z górki, sprzyjając poprawianiu osobistych rekordów. Stąd Życiowa w nazwie biegu.

Na starcie spotkaliśmy całe drużyny, wspierające się nawzajem, choć ich członkowie walczyli o różne cele. – Przyjechaliśmy dziś rano z Rzeszowa – opowiadał Marcin z ekipy Run Axamo. – To nasza firmowa drużyna, biegniemy i jednocześnie zbieramy środki na rehabilitację naszego znajomego Artura. Przy tym chcemy pobudzić do sportowej aktywności naszych kolegów z pracy. Na Życiową Dychę mamy różne cele, ja sam bym chciał się zbliżyć do 45 minut.

Jestem ze Świerczyńca, ale cała reszta drużyny z Tychów – powiedziała nam Ania z załogi Run Hogs. – Takie jesteśmy dziki, loszki i warchlaczki – wskazała cały przekrój wiekowy swojego towarzystwa. – Część z nas jest już na trasie 34 km i pełnej setki B7D, inni chodzą z kijami. Większość wybrała jednak Życiową Dziesiątkę. Najszybszy jest mój mąż Piotrek Bryś, który chce złamać 35 minut, więc jest już gdzieś tam w pierwszej linii.

We wspomnianej pierwszej linii spotkaliśmy wielokrotną mistrzynię Polski na różnych dystansach, Ewę Jagielską. – Wątpię, czy się uda dziś zwyciężyć, bo obok jest Kasia Rutkowska – stwierdziła – ale przynajmniej powalczę o mistrzostwo Polski masters. Jest cały czas w dół, więc nogi szybko poniosą!

KW