Runmageddoniczny Poznań – ostatni Rekrut w tym roku [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

Ezoteryczny Poznań... – już z daleka dobiegały słowa piosenki z głośników w sobotę na Hipodromie. Pokonującym ostatnie fragmenty trasy uczestnikom ostatniego tegorocznego Rekruta jednak sprawy duchowe raczej nie były w głowie. Bardziej ich własne zmarznięte dłonie i to, jakim sposobem pokonać kilka ostatnich przeszkód. Zimne i wietrzne jesienne przedpołudnie podyktowało im ciężkie warunki. Przynajmniej natura oszczędziła im deszczu.

Po przebyciu najeżonej naturalnymi i sztucznymi przeszkodami ponad 6-kilometrowej trasy w lasach wokół Hipodromu i Jeziora Rusałka, biegaczy czekała jeszcze ostatnia sekwencja utrudnień. Śliski Komandos, czyli czterometrowa ściana z ubłoconymi linami – karą za jej niepokonanie była półminutowa odsiadka w... zamrażarce. Śliski Fireman, czyli dyndający „strażacki” słup z przewleczonymi cienkimi sznureczkami, na którego mało kto zdołał się wdrapać. Jak zwykle wyziębiający kontener z lodem. Quarterpipe czyli rampa ze zwisającymi linami, które były tak śliskie, że niewiele pomagały – na szczęście kwitła na niej samopomoc chłopska i babska. Ślisko – to był bez wątpienia najważniejszy motyw dzisiejszego Rekruta.

Tuż przed metą zawodnicy byli gruntownie suszeni w wiatrowym tunelu – nowość na RMG – z którego wyczołgiwali się prosto w objęcia zapaśników z klubu Sobieski Poznań. Po przedarciu się przez tę żywą zaporę czekała wytęskniona meta z gorącą herbatą i piwem.

Najszybszy wśród elity, jak i całej stawki, był Mateusz Chyliński z Power Training, dziś startujący w barwach Haier Poland, ponieważ wygrał start w zorganizowanym przez tę firmę konkursie (45:59). Kolejne miejsca na pudle zajęli Sebastian Kasprzyk z xRunners (46:37) i Dawid Hajnos reprezentujący Gorący Potok Team (48:27). Na szczycie damskiego podium stanęła również reprezentantka Power Training Karolina Korzeniowska (1:02:28), wyprzedzając Magdalenę Sobesto (1:06:50) i Annę Szlendak (1:09:12, obie z Bravehearts Legionowo). Wyniki wszystkich klasyfikacji można zobaczyć TUTAJ.

– Zimno i duża ilość wody dały w kość – opowiadał drugi na mecie Sebastian – a poza tym bardzo fajnie przygotowana trasa, zobaczymy jak będzie jutro. – Świetnie, szybko, dość łatwo jak na RMG bo płasko – dodał zwycięski Mateusz – najciężej było mi jednak na bagnach, czasem nawet po szyję, tam traciłem do Sebastiana... sam za to byłem lepszy na przeszkodzie mentalnej, gdzie trzeba było zapmiętać kombinację liter i cyfr...

Obaj panowie biegną w jutrzejszym finale. Mateusz nie nastawia się już na zwycięstwo ze względu na wyjątkowo mocną obsadę i zmęczenie dzisiejszym wyścigiem.

– Nie da się opisać tej trasy, najgorszy był dla mnie Indiana Jones, jak po puszczeniu liny wpadłam cała do wody to myślałam, że się uduszę – wspominała na gorąco zwycięska Karolina. To był dopiero jej trzeci Runmageddon i ten był najtrudniejszy ze względu na zimno i ciężkie przeszkody.

– Piąty RMG w tym roku, z czego trzeci Rekrut, ale z tych Rekrutów zdecydowanie najcięższy – opowiedział spotkany na mecie Łukasz. – Największe zagęszczenie przeszkód i dużo błota. Nawet nie tak zimno jak dla mnie. Kilka przeszkód mnie zaskoczyło, a najbardziej tunel z dmuchawą na sam koniec – zakończył zawodnik – a jutro też mają być nowości, szczególnie ten małpi gaj, który dopiero rozstawiają!

Marcin i Konrad ukończyli swoją serię na pierwszych dwóch miejscach. – Zimno ale fajnie i sympatycznie, jak zawsze chce się wracać! – podkreślił ten pierwszy. – Zrobiłem wszystkie dystanse włącznie z Ultra i naprawdę wszystkim polecam Runmageddon – wtórował mu jego nowo poznany kolega z trasy. Mimo znakomitych czasów obaj dostali jednak porządnie w tyłek, a największe kłopoty sprawił im Strażak, na którym zaliczyli karne 20 burpees.

Klasyfikację drużynową zwyciężył Gorący Potok Team – drużyna kompleksu termalnego z Szaflar, posiadającego jako jedyny pod Tatrami wodę siarczaną, jak opowiedział jeden z jej zawodników Mateusz Hreśka, ósmy indywidualnie. Cała ekipa mocno trenuje biegowo i ogólnorozwojowo, więc ten sukces nie był dziełem przypadku. Po powrocie mają z pewnością zapewnioną odnowę biologiczną w gorących źródłach, do których wszystkich zapraszają.

Gwiazdą towarzystwa w okolicach mety był uczestnik, który uszył sobie bluzę ze wszystkich runmageddonowych bandanek. Na honorowym miejscu z przodu umieścił tę z myślenickiego RMG Ultra. Nie dawali pamiątkowej bluzy finiszera, więc potrzeba matką wynalazków! – śmiał się biegacz.

Już jutro Finał Ligi Runmageddonu. Na dystansie co najmniej 10 kilometrów pogoda zapowiada się podobna do dzisiejszej, a zagęszczenie przeszkód odpowiednio większe – godne mistrzostw Polski w biegach przeszkodowych. Zmagania w serii mistrzowskiej oczywiście zrelacjonujemy, a także sprawdzimy trasę na własnej redakcyjnej skórze...

Kamil Weinberg


Festiwal Biegów - Wszystko co chcesz wiedzieć o bieganiu