Nie wszyscy uczestnicy niedzielnego San Diego Marathon dokończyli bieg w założonym przez siebie czasie. Niektórym nie udało się to wcale, po tym jak bieg został przerwany. Wszystko to nie z powodu upałów, na które narzekali biegacze, a strzelaniny.
Na parkingu w pobliżu linii mety miejscowa policja usiłowała zatrzymać 58-letnią kobietę, podejrzaną o spowodowanie wypadku i ucieczkę. Kobieta stawiała opór i prawdopodobnie miała broń. Policjant strzelił w jej kierunku i nie trafił, a właściwie trafił, tyle że nie do celu. Postrzelił się w nogę. Ten incydent spowodował, że na miejsce przyjechało pogotowie i policyjne wsparcie. Kobietę udało się zatrzymać.
Strzały i dźwięki zamieszania słyszeli maratończycy, którzy właśnie przekraczali linię mety. Organizatorzy zaalarmowani przez policję natychmiast zatrzymali ok. 4 900 biegaczy i zawrócili ich z trasy do bezpiecznej strefy.
Cała akcja przebiegła na tyle sprawnie, że część uczestników o sprawie i zamieszaniu na trasie dowiedziała się dopiero z mediów. Po mniej więcej 10 minutach przerwy, chętni mogli dokończyć bieg i spotkać się z rodzinami w strefie mety.
Nikt z biegaczy nie ucierpiał. Na profilu biegu dominują pozytywne komentarze i podziw dla szybkiej reakcji organizatorów. Strzelanina wprawdzie popsuła wyniki, ale będzie stanowiła temat do anegdot i opowieści z tego biegu. Już teraz, zdanie pisane przez debiutantów „ukończyłem pierwszy maraton i przeżyłem”, nabrało nowego znaczenia.
IB
źródło: AP i RunRocknRoll