Biegi przeszkodowe X-Tremalia: X-treme RUN to zwieńczenie juwenaliów studentów Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Większość z nich po raz pierwszy spotkała się z takim wyzwaniem.
Na starcie na podkrakowskich Błoniach Zabierzowskich stanęła ich siedemdziesiątka i mimo niezbyt wygórowanych dystansów (organizatorzy określili długość tras na 3 i 6 km) dostali niezły wycisk. Większość kończyła rywalizację na ostatnich nogach. Ale szczęśliwa!
Na trasie krótszej bezkonkurencyjni byli czterej koledzy z ekipy Żelbet z o.o., co zaowocowało również ich zdecydowanym triumfem w klasyfikacji drużynowej. Ale i z ich ust często padały najbardziej niecenzuralne wyzwiska pod adresem autora trasy. Oprócz przeszkód naturalnych w postaci choćby rowów melioracyjnych, ustawiono na niej ponad 15 najróżniejszych przeszkód, większość w końcowej części trasy, trzeba je było zatem pokonać na sporym zmęczeniu. Dwukrotna bezskuteczna próba bądź jakikolwiek błąd skutkowały 20 karnymi burpees. Ufff, bolało solidnie!
Zaimponowała Martyna Trzcińska, studentka turystyki i rekreacji na Uniwersytecie Ekonomicznym. Debiutantka w biegu przeszkodowym, z bieganiem „normalnym” też na co dzień mająca niewiele wspólnego, od początku narzuciła ostre tempo i ukończyła bieg za wspomnianą czwórką chłopaków.
- Pierwszy raz w życiu brałam udział w czymś takim. Dużo pływam i dzięki temu mam silne ręce i barki, to się przydało się na niektórych przeszkodach. Nie miałam pojęcia jak rozłożyć siły, dlatego na początku tak wyrwałam. Byłam nawet zaskoczona, że wszyscy biegną tak wolno (śmiech).
- Niemal do ostatniej przeszkody ścigałam się z rywalką, wyprzedzałyśmy się nawzajem, ze 2 razy miałam chwile zwątpienia - opowiadała na mecie Martyna. - Ona dopiero na końcówce spadła z przeszkody i wtedy uzyskałam nieco większą przewagę. Najgorzej wspominam rowy melioracyjne, ale nie z powodu błota czy brudnej wody, tylko... pokrzyw. Nie miałam długich spodni i strasznie się poparzyłam. Nauczka na przyszłość. Choć... nie wiem czy ona będzie w takich biegach - zastrzega zwyciężczyni. - Przed startem powiedziałam, że jeśli to ukończę to wystartuję w Runmageddonie na 25 km, ale teraz... jaki jest najkrótszy dystans RMG? 6 km? No to może spróbuję tego, ale też jeszcze nie jestem pewna (śmiech).
Powiew profesjonalizmu poczuliśmy w biegu na trasie dłuższej. Wygrał go Wojciech Brzoskwinia, którego w biegach przeszkodowych można określić mianem zawodowca. Krakowskie X-Tremalia były dla niego... rozbieganiem po Górskim Festiwalu Runmageddon w Myślenicach, gdzie startował przez 3 dni, a prestiżowy dystans ultra na 45 km... wygrał!
Trochę mniej gór, trochę więcej przeszkód. Górski Festiwal RMG w Myślenicach
- To była fajna zabawa, chciałem tu wystartować, bo kiedyś studiowałem na Uniwersytecie Ekonomicznym i mam sentyment - tłumaczył Wojtek. - Dla początkujących w biegach przeszkodowych, a takich była tutaj większość, to idealne zawody. Dystans niezbyt wymagający, trasa przyjemna, ale sporo przeszkód i można się solidnie zmęczyć. Dobre przetarcie przed poważniejszymi startami – mówił „Morales”.
Organizatorzy nagrodzili zwycięzców obu dystansów w klasyfikacjach: open, mężczyzn (a zatem, wobec generalnego zwycięstwa chłopaka – faceta drugiego na mecie) oraz kobiet, a także w rywalizacji drużynowej. Najbardziej cieszyli się zatem:
- na 3 km (trasa miała w rzeczywiści długość ponad 4 km) - Kamil Szyndlar, Paweł Wyparło, ich drużyna Żelbet z o.o. oraz Martyna Trzcińska
- na 6 km (trasa długości niespełna 5,5 km) – Wojciech Brzoskwinia, Oskar Knapczyk, zespół Anti Antifa oraz Zofia Zdeb.
Pełne wyniki: TUTAJ
Piotr Falkowski