Przed zawodnikiem z gminy Ropa być może jeden z najważniejszych sezonów w karierze. Po ubiegłorocznym debiucie w maratonie (2:14:35), teraz chciałby poprawić swój wynik. A jest o co walczyć – o wyjazd do Tokio
Szymon Kulka jest mistrzem Europy juniorów w biegach przełajowych z 2012 roku. Rok wcześniej w tej kategorii zdobył brązowy medal ME w biegu na 10 000 m. Jego rekord życiowy w półmaratonie wynosi 1:03:03 z 2016 roku z Krakowa. Do niego należy też polski rekord obecnej trasy Życiowej Dziesiątki – 28:31 z 2015 roku.
Po starcie we Frankfurcie czujesz się już maratończykiem?
Szymon Kulka: Doświadczenia nie mam jeszcze żadnego, jeśli chodzi o maraton. Cieszę się, że ten pierwszy start przebiegłem w pewnym komforcie. Nie mam złych myśli co do maratonu i patrzę pozytywnie w przyszłość. Moim marzeniem byłoby wypełnić minimum na igrzyska olimpijskie [2:11:30 –red]. Wiem, że to będzie bardzo trudne. Ale trzeba wysoko mierzyć, jeśli chce się dążyć do czegoś.
Nie należysz do osób, które codziennie dzielą się dokonaniami w portalach społecznościowych. Co działo się u ciebie po debiucie?
Po maratonie zrobiłem dwa tygodnie porządnego roztrenowania. Na początku stycznia zacząłem przygotowania do Wojskowych Mistrzostw Świata w biegach przełajowych, które odbędą się na początku kwietnia. Ostatnio byłem też cztery tygodnie na obozie w Międzyzdrojach, gdzie robiłem dużo objętości. Chciałem tam przygotować się do zgrupowania, które czeka mnie w amerykańskim Albuquerque. Pierwszy raz w ogóle jadę trenować w takie wysokie góry. Zobaczymy czy to zaprocentuje na wiosnę. Przez dwa, trzy lata miałem problemy z brzuchem. Ale już wszystko uporządkowałem i lepiej przyswajam pokarmy. To skutkuje tym, że się odbudowałem.
Czy oprócz planowanego obozu coś zmieniłeś w treningu?
Przede wszystkim w końcu mam porządne przygotowania. Nigdy w życiu nie miałem możliwości trenować tak systematycznie. Wcześniej pracowałem w policji, a teraz w wojsku mam ustalony tok szkolenia i spokojną głowę. Mogę skupić się na tym co robię.
Masz już plany dotyczące wiosennego maratonu?
W grudniu postanowiłem, że startuję 19 kwietnia w Wiedniu. Zresztą na mistrzostwa Polski nie ma co czekać. Chce pojechać tam, gdzie będzie szybka trasa i fajne ściganie. Wiem, że w stolicy Austrii nie zabraknie też Polaków, bo pobiec ma tam m.in. Henryk Szost. Jak wspomniałem będę próbował walczyć o minimum. A co będzie, to zobaczymy na mecie.
Ten rok to nie tylko igrzyska olimpijskie, ale i mistrzostwa Europy w półmaratonie w Paryżu. Cztery lata temu w Amsterdamie zająłeś 16. miejsce. Czy bierzesz pod uwagę start w stolicy Francji?
Jak najbardziej. Szkoda, że w Wiązownie warunki nie sprzyjały, bo do minimum na mistrzostwa zabrakło 13 sek. Może gdyby było z kim jeszcze współpracować w drugiej części dystansu, to wynik byłby jeszcze lepszy niż 1:03:33. To jednak pierwszy start zaczynający sezon. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Rozmawiał Robert Zakrzewski