Amerykański biegacz złamał nogę i przez ponad 10 godzin czołgał się w trudnych warunkach, by znaleźć pomoc. Skończyło się na złamaniu i mocno zdartych kolanach.
Sceny jak z trzymającego w napięciu filmu rozegrały się w miniony piątek na terenie Parku Narodowego Olympic w stanie Waszyngton. Z pięknych okoliczności przyrody chciał skorzystać Joseph Oldendorf. Zamierzał zrobić długie wybieganie po trailowej ścieżce z dala od cywilizacji.
Niestety mężczyzna poślizgnął się na oblodzonym fragmencie i złamał nogę w kostce. Był to około 19. kilometra trasy, a planował pokonać 32 km. Dochodziła godzina 17. Ponieważ był zupełnie sam, więc zaczął czołgać się w kierunku, z którego przybiegł. Niestety nie mógł wezwać pomocy przez telefon, bo nie miał zasięgu.
Czołgał się i szedł na czworaka przez siedem godzin, raniąc poważnie kolana. Dla pewnej ochrony i lepszej przyczepności założył na nie buty. Dopiero po północy otrzymał wiadomość tekstową i zdał sobie sprawę, że znów znalazł się w zasięgu sieci. W końcu zadzwonił pod numer alarmowy.
Incredible. Joseph broke his leg while running on a remote trail with no cellphone service this weekend. He crawled for hours before getting a cell signal — then kept crawling, about 10.5 hours total, until help arrived. He’s now recovering in Seattle. @KIRO7Seattle pic.twitter.com/dY6OmJ9hpf
— Michael Spears (@MichaelKIRO7) February 24, 2020
To jednak nie koniec jego przygód. Mężczyzna mający na sobie tylko rzeczy do biegania musiał czekać na ratunek. Dlatego jeszcze przez kilka godzin czołgał się w poszukiwaniu ratunku obawiając się, że zamarznie.
Ratownicy odnaleźli biegacza o godz. 4:30 nad ranem. Temperatura w parku miała spaść już sporo poniżej zera. Mężczyzna został zabrany helikopterem i trafił do szpitala w Seattle, w którym wraca do zdrowia. Jak podano, odnaleziono go prawie 10 km od miejsca, w którym doznał kontuzji.
W szpitalnym łóżku przyznał, że to było to jak sen i nie liczył, że jego telefon zadziała. Czołganie było jego jedyną szansą. Ból pomagała mu przezwyciężyć myśl o rodzinie. Nie chciał, by usłyszeli, że umarł gdzieś na pustkowiu.
RZ
źródło: kiro7.com