Chińscy maratończycy nie ułatwiają życia swojej federacji lekkoatletycznej. Po skandalu z maratonką przemierzającą trasę biegu w Xuzhou na rowerze i kradzieżach bananów, a nawet mebli ze stanowisk dla biegaczy, teraz CAA musiała się zmierzyć z nowym problemem. Tym razem po startach rodaków w Boston Marathon.
Informacje o możliwym oszustwie pojawiły się na długo przed startem. Śledztwo CAA prowadzone w porozumieniu z organizatorami wykazało, że do oszustwa faktycznie doszło i to nie jednego a trzech. Okazało się, że jeden z biegaczy oddał swój numer innemu, a to zakazana w regulaminie praktyka.
Dwóch innych chińskich biegaczy posunęło się dalej. Tak bardzo chcieli wziąć udział w słynnym biegu, że nie czekali na wyniki loterii i po prostu sfałszowali swoje wyniki, nieprawdziwie potwierdzając życiówki dające im prawo startu w stolicy stanu Massachusetts.
Według oświadczenia CAA, cała trójka została ukarana dożywotnim zakazem startów w biegach ulicznych. W zamyśle zakaz dotyczy wszelkich biegów, w praktyce będzie obowiązywał na trasach pod kontrolą federacji lekkoatletycznej w Chinach.
Boston Marathon ukończyło ponad 500 chińskich zawodników. W chińskich mediach społecznościowych (Weibo) dominują relacje z udanego biegu. Oszuści stanowili margines tej grupy biegaczy.
Chińska federacja postawiła sobie za punkt honoru wyplenienie negatywnych zjawisk na trasach rodzimych biegów i zapowiedziała stosowanie surowych kar wobec Chińczyków, psujących wizerunek kraju poza jego granicami.
IB