Drugi raz miałam przyjemność uczestniczyć w tych zawodach i drugi raz jestem baaardzo z tego faktu zadowolona. Tym razem dystans dłuższy- Tradycyjny Ultra Śledź. Trasa nie była łatwa: wymagające wzniesienia, piach, błoto, mokradła.... Jest trudna ale jednocześnie urokliwa i bardzo magiczna.
Dystans ponad 85 km - 1200 up pokonałam w czasie 9:19h co dało mi 2️ miejsce wśród Pań i 8 open całej stawki. Po przewlekłej kontuzji zarówno czas i wynik bardzo mnie cieszą oraz dają potężną dawkę motywacji do dalszej pracy.
Sam bieg w dużej mierze samotny, a od połowy dystansu byłam zupełnie sama na trasie, na horyzoncie nikt za mną nikt przede mną... dobrze ze bardzo lubię towarzystwo własne więc wcale się nie nudziłam, natomiast przyszły skrajne przemyślenia. Z jednej strony narastające zmęczenie mówiło „fuck co ja w tej puszczy sama robię zaraz mnie zjedzą wilki jakieś”, a z drugiej czułam niebywałą wdzięczność....za to że mogę tam być, doświadczać, podziwiać piękno natury, słuchać śpiewu ptaków, czuć zapach świeżo ściętych drzew... a świadomość że na mecie czekają na mnie moi przyjaciele dodawała skrzydeł i wiary w siebie.
Co do organizacji biegu jak dla mnie wszystko na tip top. Organizatorzy wkładają nie tylko dużo pracy ale też całe serce. I to widać. A after party po dekoracji rewelka. Coś czuję ze jeszcze tam wrócę.
Dziękuję również mojej wspaniałej ekipie wyjazdowej....z WAMI mogę konie kraść... i robić wiele innych fajnych rzeczy.
No i utwierdziłam się po raz kolejny w stwierdzeniu że biegi ULTRA to zdecydowanie moja bajka i idę po więcej !
Pozdrawiam
Ania Psuja
Zdjęcia: Anna Psuja/ Ultra Śledź