Ultras ze stajni Hoka One One rusza na Everest Base Camp Trail. Będzie rekord?
Tyler C. Andrews przeszedł długą drogę od ucznia, który opuszczał lekcje, cierpiał na poważną chorobę szpiku i z trudem kończył biegi na 5 km do rekordzisty świata na 50 km, maratończyka i człowieka, dla którego bieganie stało się pasją. Teraz postawił przed sobą nowe wyzwanie.
W poniedziałek 16 marca Andrews zamierza przystąpić do bicia rekordu (FKT - najszybszego znanego czasu) na Everest Base Camp Trail. Trasa liczy sobie 110 km i prowadzi z Lukli do bazy pod Everestem. Zaczyna się na wysokości 2800 m a kończy w okolicach 5365 m.
Obecny rekord na Everest Base Camp Trail, według źródeł nepalskich, należy do Pemba Sherpy – 30 godzin w 2010 r. Andrews ma jeszcze bardziej ambitny plan i zamierza się z tym uporać w ciągu doby.
Na razie Amerykanin pokonał pierwszą przeszkodę. Do Nepalu dotarł przed globalnymi ograniczeniami w podróżowaniu związanymi z pandemią koronawirusa. Przylatujący w tym momencie do Lukli cudzoziemcy proszeni są o odbycie dwutygodniowej kwarantanny. Amerykański biegacz, który trenuje w Ekwadorze, w Himalaje wybrał się ponad 2 tygodnie temu. Ten problem ma więc z głowy.
W czwartek władze Nepalu zamknęły dostęp do Everestu i unieważniły wydane już pozwolenia. W związku z tym wiosenny sezon wypraw ulegnie zmianom, a kraj poniesie spore straty finansowe. Nawet trekking może być mocno utrudniony, zwłaszcza, że do 30 kwietnia zostało wstrzymane rozpatrywanie wniosków wizowych. Tyler Andrews może więc napotkać więcej przeszkód na swojej trasie niż planował.