Ultramaratończyk Patrick Malandain, który ma swoim koncie rekord 10 000 km w 100 dni, rozpoczął właśnie drugą połowę swojego wyzwania U.S we CAN.
Francuz wystartował 19 maja z Nowego Jorku i w ramach pierwszej części zadania chciał jak najszybciej znaleźć się w Los Angeles. W 2011 r. pokonał tę drogę w odwrotnym kierunku w 70 dni. Tym razem uporał się z zadaniem znacznie szybciej, chociaż nic na to nie wskazywało.
Tradycyjnie przy takich wyzwaniach nie brakuje problemów technicznych, zdrowotnych, pogodowych i zaskakujących przeszkód. U Malandaina było tak samo. Psuła się nawigacja i zasilanie. Kilka razy musiał zmienić trasę, z powodu objazdów, remontów dróg i torowisk. Codzienne bieganie ponad 100 km osłabiło kostkę. Były też dni, w których ilością kilometrów nie rządził założony plan a przeziębiony pęcherz.
Mimo to Patrick regularnie skreślał z listy kolejne cele. Po 9 dniach 7 godzinach i 27 minutach miał za sobą 1000 km. 19 dni 4 godzin i 21 minut wystarczyło, by minąć 2000. kilometra wyzwania. Kolejne 1000 km Francuz odhaczył 10 dni później. 4000 km miał w nogach po 38 dniach.
Wreszcie, po 46 dniach 9 godzinach i 46 minutach zakończył amerykańską część wyzwania i dotarł do Los Angeles. Ekipa, złożona z jego rodziny, nieco gorzej wspomina ten moment. Samochód zepsuł się na środku skrzyżowania i do budżetu projektu trzeba było dodać 200 dolarów.
Po krótkim wypoczynku ekipa przeniosła się do Kanady. 9 lipca Malandain rozpoczął kanadyjski odcinek, wybiegając z Vancouver. Przed nim 5800 km w kierunku Halifax.
Poczynania Patricka Malandaina można śledzić TUTAJ.
IB