O Tomaszu Hamerlaku pisaliśmy przez cały sezon. Było ku temu wiele okazji, bo zawodnik Startu Bielsko-Biała został brązowym medalistą mistrzostw Europy i często był jedynym Polakiem wśród elit maratończyków na trasach maratonów na całym świecie. Zajął trzecie miejsce w Nowym Jorku i obronił tytuł zwycięzcy w Stambule.
Byliśmy ciekawi, jak wygląda życie najlepszego polskiego maratończyka na wózku, dlatego skorzystaliśmy z e świątecznego zaproszenia i spędziliśmy trochę czasu z Tomaszem Hamerlakiem i jego rodziną. Zobaczcie i przeczytajcie, jak żyje na co dzień.
Wczesna pobudka
Jestem na nogach mniej więcej od 6:00 rano, wtedy Hania już nie śpi.
Ma 2,5 roku i nie lubi długo spać. Dzięki niej mój dzień jest dłuższy (śmiech). Mam czas, żeby przygotować lekkie śniadanie przed wyjściem na trening. Stawiam na węglowodany. Jadam chleb z miodem, unikam produktów mlecznych, które mi nie służą.
Trening
Właściwie cały poranek schodzi na przygotowania do treningu. To, co mam do zrobienia, zależy od pogody i oczywiście planu przygotowań. Około godz. 10:00 ruszam na trening.
Robię go w pobliżu domu. Wszystkie lokalne trasy mam już dokładnie objeżdżone. Wiem, co i gdzie mogę zrobić. Dobieram trasę pod to, co trener mi rozpisał. Jeżeli w planie jest teren górski, to wyjeżdżam z domu w kierunku na Szczyrk. Tam po drodze jest Biały Krzyż. Jest więc pole do popisu, bo to jakieś 17 km pod górę. Mam też w pobliżu 5-kilometrowy, płaski odcinek, na którym robię treningi wymagające wyższego tętna. Czasami trenuję na stadionie w Bielsku. Czas takiego treningi jest zróżnicowany. Wychodzę z domu na 2 - 4,5 godziny.
Regeneracja
Po treningu staram się zregenerować. Po dłuższych treningach czuję się zmęczony, zwłaszcza jeśli następują dzień po dniu. Nie robię nic szczególnego. Muszę chwilę posiedzieć na tarasie, a jeśli pogoda na to nie pozwala, to spędzam trochę czasu w bezruchu w domu. Jeśli trening był wyjątkowo męczący, to najbardziej służy mi drzemka.
Janek, młody piłkarz
Żyjemy naprawdę intensywnie. W naszym domu, zawsze coś się dzieje. Janek trenuje piłkę nożną, przychodzi do domu zmęczony, rozmawiamy o szkole, o treningach, odrabiamy razem lekcje. Do mnie należą przedmioty ścisłe. Teresa, moja żona pomaga w przedmiotach humanistycznych. Gramy też razem w piłkę. Mam oczywiście pewne ograniczenia (Tomasz ma amputowaną nogę, porusza się dzięki protezie - przyp. red.), ale przecież zawsze mogę stać na bramce. Staramy się aktywnie spędzać czas. Jeździmy na rowerach, chodzimy na gokarty, na basen, uprawiamy narciarstwo.
Narty
Spróbowałem jazdy na nartach pod okiem Łukasza Szeligi (prezes PZSN Start, paraolimpijczyk, trener narciarstwa alpejskiego, przyp. red.). Pokazał mi, jak korzystać z jednej narty. Łukasz wziął mnie na największą w okolicy górę. Uznał, że sportowca nie będzie przecież instruował na oślej łączce. Na szczęście szybko się nauczyłem i spodobało mi się. Jeśli tylko warunki pozwalają, zabieram Janka i jedziemy na narty. Zanim nie spróbowałem, towarzyszyłem Jankowi przyglądając się z boku jego jeździe, a nie czuję się najlepiej, gdy po prostu siedzę.
Hania
Z Hanią mamy inne zabawy. Głównie gotujemy (śmiech). Ona wymyśla potrawy, a potem realizujemy te pomysły na zestawach kuchennych. Ulubione dania składają się ze sztucznych warzyw (śmiech). Wspólnie też rysujemy, a nawet tańczymy. Dzieci nie traktują mnie z taryfą ulgową. Dla nich brak nogi jest normalnością.
Wakacje
Nie mamy dużo czasu na wakacje, ale w połowie sezonu startowego miewam krótką, tygodniową przerwę. W tym roku udało nam się wyskoczyć w większym gronie na parę dni do Chorwacji. Dzieci były zachwycone. One uwielbiają wodę.
Dom i relaks
W okresie roztrenowania realizuję się w domu. Żona ma niezwykły talent do dekoracji wnętrz. Jest bardzo kreatywna i ma niesamowitą wyobraźnię. Do mnie należy techniczna realizacja tych pomysłów. Relaksuję się przy tym. Sam zrobiłem lampy, podświetlenia. Nie można przez cały czas myśleć o sporcie. Żona jest nieustającą inspiracją do skupiania myśli na tworzeniu nowych przedmiotów. Uwielbiam to.
Przepis na gulasz
Lubię gotować. Sam przyrządzam gulasz w wersji light. Nie ma w nim mąki. Jest tylko cebula, papryka, mięso, sos pomidorowy, wino. Inną moją specjalnością jest karpatka. To także mój wkład w święta. Wszyscy wiedzą, że ja zrobię gulasz i karpatkę. Często też do mnie należy robienie śniadania.
Święta
Jadamy rodzinnie i święta też spędzamy rodzinie w dużym gronie. Na stole pojawia się karp, zupa rybna, ziemniaki, groch z kapustą, grzyby, barszcz z uszkami. Śpiewamy kolędy. Święta to dla nas magiczny, rodzinny czas.
Wymarzony prezent pod choinką
Mam już wszystko, o czym w życiu marzyłem. Mam szczęśliwą rodzinę, wyjątkową żonę, wspaniałe dzieci. Do rzeczy się nie przywiązuję, nie gromadzę ich. Nie jestem zwolennikiem gadgetów. Dla mnie idealnym prezentem są chwile, które spędzamy razem.
Życzę też Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku czytelnikom Festiwalu Biegów.
Notowała IB