Warszawa Nocą z wojskową asystą [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

Wśród ciemności Ogrodu Saskiego - pierwszego publicznego parku w Polsce - rozegrano w środowy wieczór drugi etap cyklu biegów na orientację „Warszawa Nocą”. Impreza przepełniona była historią, z którą nawet nieświadomie uczestnicy mogli się spotkać.

Ogród założony został z inicjatywy króla Augusta II Mocnego. Dawniej roztaczał się przed nieistniejącym już Pałacem Saskim. Park mieszkańcom Warszawy został udostępniony w maju 1727 roku. Nie mogli jednak z niego korzystać wszyscy. Dużo zależało bowiem od pozycji społecznej. Ogród stał się salonem elity. W 1942 roku podczas II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej park został zamknięty dla Polaków. W czasie Powstania Warszawskiego miejsce, to uległo częściowym zniszczeniom. Po wojnie został odbudowany.

W środowy wieczór, uczestnicy Warszawy Nocą musieli mocniej wysilić wzrok, by w ogrodowych ciemnościach odnaleźć ślady historii. Chociaż na głównych ścieżkach znajdują się latarnie, to jednak całość parku pozostaje pod osłoną mroku.

Głównym celem biegaczy były rzecz jasna punkty kontrolne. Koncentrując się mapie zawodnicy nie mieli możliwości, by przyjrzeć się takim atrakcjom ogrodu jak fontanna zaprojektowana przez Marconiego (działa od 1885 roku), 21 barokowych rzeźb przedstawiających postacie muz i cnót czy też wodozbiór w kształcie rotundy wzorowany na świątyni Westy w Tivoli. Uczestnicy mijali także Grób Nieznanego Żołnierza, czyli jedyny zachowany fragment Pałacu Saskiego. Tradycyjnie obecna była tam asysta wojskowa. Po raz pierwszy po II wojnie światowej została wystawiona 17 stycznia 1945 r.

– Asysta wojskowa spisała się bardzo dobrze. Nie zginął nam żaden punkt. To była pilnie strzeżona impreza (śmiech) – mówił przekornie Jacek Morawski, organizator cyklu, nawiazując do częstych przypadków zaginięcia osprzętu technicznego imprezy.

– A tak zupełnie serio, cieszymy się, że mogliśmy w końcu tu pobiec. Wiemy, jaką bogatą historię ma to miejsce. Muszę przyznać, że nie było większego problemu z uzyskaniem zgód. Trzeba było dodatkowo uzyskać pozwolenie konserwatora zabytków i wykonać trochę pracy formalnej, ale można było dojść do porozumienia. Tym bardziej, że organizowaliśmy przecież zawody na Starym Mieście i w okolicach Traktu Królewskiego – powiedział nam kierownik stołecznego cyklu.

Uczestnicy etapu w Ogrodzie Saskim mieli do wyboru cztery trasy. Na początkujących czekał dystans 1,4 km i 12 punktów kontrolnych. „Odważni” mierzyli się z trasą liczącą 2,5 km na której trzeba było odnaleźć 14 punktów kontrolnych. „Zuchwali” mieli do pokonania 3,7 km na których ustawiono 23 punkty kontrolne, natomiast „Profesjonaliści” mieli przed sobą 4,9 km i i 28 punktów. Zdaniem uczestników, środowy etap był trudniejszy niż pierwszy etap rozgrywany na Żoliborzu (Plac Inwalidów).

– Nie było tak łatwo jakby się mogło wydawać. Biegłem na trasie dla „Zuchwałych”, a że nie znam okolicy, zgubiłem się aż dwa razy. Przy Grobie Nieznanego Żołnierza trwają jakieś prace i tam było najtrudniej. Pobiegłem nie na ten punkt co trzeba, później nie mogłem odnaleźć 16. punktu. Było też dosyć ciemno, mocna lampka nie do końca pomagała. Ale najważniejsze jest to, że dobiegłem i chyba mam wszystkie punkty – relacjonował swoje przygody na trasie Piotr Daniluk.

Wśród uczestników wypatrzyliśmy też Jakuba Abramczuka, poczytnego blogera biegowego (http://100hrmax.pl/).

– To mój drugi start w biegu na orientację i debiut w kategorii Profesjonalistów. Było to więc dla mnie wyzwanie. Na samym początku długo szukałem pierwszego punktu, ale później było już lepiej. Ponieważ startowałem pierwszy raz zawodach na orientację w innej dzielnicy niż moja, była to dla mnie lekcja. Teraz wiem, że muszę wcześniej poznać teren. Zwłaszcza, gdy rywalizujemy po zmroku. Było tu ciemno, mgliście, do tego krzaki i drzewka na wysokości oczu. Trzeba było mieć dobry wzrok i czołówkę – opowiadał Kuba.

– Zwykle staram się biegać na dystansach ultra. Czasem jednak z powodów obowiązków nie ma czasu na długie bieganie, a biegi na orientacje rozgrywane są w terenie i mają ciekawą formułę – zachwalał.

Wśród profesjonalistów najlepszy okazał się reprezetnant gospodarzy z UNTS Warszawa Piotr Parfianowicz. Najlepszą z profesjonalistek była jego klubowa koleżanka, Białorusinka Viola Piatrouskaya. W pozostałych kategoriach zwyciężyli: Jakub Henzel w kategorii początkujących, Jan Antonowicz wśród odważnych, Bartosz Niebielski wśród zuchwałych. W imprezie wzięło udział 230 osób.

Ogród Saski był ostatnim etapem Warszawy Nocą rozegrany w tym roku. Kolejny bieg odbędzie się 13 stycznia na Gocławiu.

RZ