11 grudnia zakończyła się rywalizacja w ramach rybnickiego Grand Prix Energetyków. Jego uczestnicy w sześciu startach pokonywali od 5 do 42,195 km, kompletując bajecznie kolorowe medale-puzzle. Dzisiaj podczas Biegu Wokół Zalewu mogli dołożyć do układanki ostatni medal a najwytrwalsi i najszybsi wrócili do domu z pucharami. Albo z choinkami…
Grand Prix Energetyków to cykl niezwykły, bo właściwie każdy z jego etapów odbywa się w innej części miasta i na innym dystansie. Każdy z nich ma też osobną historię, tworzoną przez lata.
– Cykl jest niezwykły, bo biegamy właściwie przez cały rok. Zaczynamy od zimy i kończymy też zimą – powiedział nam Dariusz Pfeifer, członek SBD Enegetyk Rybnik, organizatora Grand Prix.
– Zaczynamy od Potwornego Biegu w lutym i kończymy w grudniu Biegiem Wokół Zalewu. Biegamy na terenie Rybnika, w okolicznych lasach, po ścieżkach i wokół Zalewu Rybnickiego, więc mamy duże zróżnicowanie tras. Warto też zauważyć, że biegi są ułożone w ciągu roku w taki sposób, że zacznamy od krótszych dystansów, od Potwornego Biegu Zimowego na dystansie 10 km. Wiosną mamy bieg na dystansie 15 km, potem Półmaraton Energetyków, który jest jakby przygotowaniem przed sierpniowym Maratonem Energetyków. Po maratonie jest lekkie jesienne rozbieganie na dystansie 25 km i sezon kończymy na spokojnie trasą 10-12 km, w zależności od możliwości poprowadzenia trasy nad Zalewem.
W tym roku nie udało się niestety obiec Zalewu ze względu na prace trwające na jego koronie. Trasę zmieniono i poprowadzono tak, że w większości wiodła nad zbiornikiem wodnym, ale w pewnym momencie zawodnicy byli zmuszeni zawrócić i dotrzeć do mety tą samą drogą, którą już biegli. Nikt jednak nie skarżył się na drobną niezgodność trasy i nazwy biegu, mającego za sobą już 15 lat tradycji.
Tradycją jest nagradzanie najlepszych zawodników w biegu i marszu nordic walking w ciągu całego roku. Warunkiem koniecznym, by zostać sklasyfikowanym jest zaliczenie dwóch startów. By zasłużyć na podium trzeba było jednak ukończyć wszystkie sześć biegów. Punkty każdorazowo liczono od ostatniego zawodnika, tak, że zwycięzca zdobywał ich najwięcej. Suma punktów z sześciu startów decydowała o zwycięstwie w Grand Prix.
W tym roku w Grand Prix Energetyków zwyciężył Artur Roczkowski, znany ze swojego charakterystycznego finiszu: każdorazowo metę zawodów przekraczał… na rękach. Drugie miejsce zajął Michał Chrapkiewicz a trzecie Krzysztof Szwed. Wśród pań triumfowała Michalina Janowska. Drugie miejsce wywalczyła Gabriela Sobczyk a trzecie Beata Szala. W nordic walking zwyciężyło małżeństwo Violetta i Eugeniusz Gembala. Podium pań dopełniły Gabriela Fojcik i Marta Lampart a podium panów Dariusz Ciechowski i Michał de Sas Topolnicki.
– To świetny cykl. Zaczął się w lutym, kiedy ja sam dopiero zaczynałem chodzić z kijami i ten start dał mi w kość – przyznał Przemysław Jarocki z Rybnickiego Klubu Nordic Walking. – Później trenowałem i udało się pokonać w sierpniu maraton. Na cykl zdecydowałem się, bo był blisko… Ale jest świetnie zorganizowany, atmosfera przed zawodami i po niesamowita. No i medal w postaci puzzli skłaniał do kolejnych startów, nawet kiedy się nie chciało. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też uda się wziąć udział w całym cyklu – podsumował zawodnik. I my mamy taką nadzieję, bo Grand Prix Energetyków to cykl naprawdę wyjątkowy i godny uwagi.
KM