Urządzenia jeszcze nie ma na rynku, ale pomyślnie przeszło wszystkie teksty w amerykańskiej armii. Zdaniem jego twórców, inżynierów z uniwersytetu w Północnej Karolinie, biegaczom by się spodobało.
Jest niewielkie i zaopatrzone w pasek pełen chemicznych odczynników. Dzięki temu sporo potrafi. Analizuje w czasie rzeczywistym poziom glukozy, zakwaszenia, nawodnienia, pH, temperaturę i inne metabolity, a na dodatek zauważa odchylenia od normy. Może przewidzieć, czy wzrosło ryzyko odwodnienia albo kontuzji. Można również samodzielnie skonfigurować listę wyników, które powinno analizować. W przypadku biegaczy zasadnym byłoby dorzucenie do analizy elektrolitów.
Wszystkie dane zbierane w urządzeniu mogą być odczytywane także na ekranach telefonów i inteligentnych zegarków sportowych.
„Urządzenie ma rozmiar przeciętnego zegarka, ale zawiera sprzęt analityczny odpowiadający czterem dużym urządzeniom elektrochemicznym używanym obecnie do pomiaru poziomów metabolitów w laboratorium. Stworzyliśmy coś, co jest naprawdę przenośne, dzięki czemu można go używać w terenie” - zapewnia Michael Daniele, jeden z twórców urządzenia.
Pudełko o wielkości zegarka jest w stanie zasugerować optymalny trening i pilnować przebiegu regeneracji. Dobra informacja jest taka, że wyprodukowanie tej magicznej skrzyneczki kosztuje zaledwie 10 dolarów. Nie wiadomo, jaka byłaby cena w sklepie, ale trzeba będzie doliczać tez wymianę chemicznych pasków.
Niestety to przenośne laboratorium nie ma jeszcze inwestora. Na razie jego twórcy szukają biznesowego partnera i prowadzą dalsze testy, by upewnić się, że urządzenie dobrze pełnia rolę w każdych warunkach.
IB
fot. Murat Yokus, NC State University