"Wysokie góry i odpowiedzialność za partnera". Aż 6 polskich duetów w legendarnym Monte Rosa Skymarathonie

Legendarny Monte Rosa Skymarathon we włoskich Alpach wrócił przed rokiem do biegowego kalendarza po 21 latach przerwy. Nie wiadomo było, czy na stałe, czy tylko jednorazowo, okazjonalnie. Organizatorzy nie byli w stanie się określić.

Stanęli jednak na wysokości zadania. W sobotę 22 czerwca bieg uznawany za kwintesencję skyrunningu odbędzie się po raz siódmy. 17,5 kilometra wspinaczki z poziomu 1192 m n.p.m. na szczyt Magherita Hut (4554 m n.p.m.) i powrót w dół tą samą trasą. W sumie 35 kilometrów z sumą przewyższeń 7000 m!

O historii i logistyce legendarnej imprezy, od której w pierwszej połowie lat 90 ubiegłego wieku rozpoczęła się historia światowego skyrunningu, pisaliśmy szeroko TUTAJ.

Ze względów bezpieczeństwa w zawodach biegnie się w dwuosobowych zespołach, wyposażonych obowiązkowo w specjalistyczny sprzęt, m. in. uprząż i linę, którą zawodnicy muszą się związać od stacji kolejki linowej Indren (11 km, 3260 m n.p.m.).

Aby wystartować w zawodach, trzeba też spełnić szereg wymagających warunków gwarantujących przygotowanie do tak trudnego wyzwania (m .in, doświadczenie wysokogórskie i wspinaczkowe).

Rok temu w Monte Rosa Skymarathonie wystartowali Natalia Tomasiak (w parze z Brytyjką Katie Kaars-Sijpesteijn) i Łukasz Zdanowski z mieszkającym w naszym kraju Białorusinem Ilją Marczukiem. Dziewczyny, mimo ogromnych problemów, zajęły siódme miejsce, panowie – dwudzieste w bardzo mocnej stawce. Trzecią lokatę open zajęli wtedy startujący wspólnie Kilian Jornet i Emelie Forsberg.

"Niesamowita przygoda! Miałam dzień konia, ale..." Natalia Tomasiak po legendarnym Monte Rosa Skymarathonie

Natalia Tomasiak i Łukasz Zdanowski tak zachwycili się biegiem, że wracają teraz na Monte Rosę, choć z innymi partnerami. W zawodach wystartuje w sumie aż 6 polskich duetów: 2 kobiece i 4 męskie.

– Bardzo mi się wtedy podobało, a że czułam duży niedosyt, postanowiłam wrócić. Rzadko startuję dwa razy w tych samych zawodach, ale Monte Rosa jest wyjątkowa! – mówi z przekonaniem Natalia Tomasiak. – To było dla mnie niesamowite doświadczenie, nie tyle nawet biegowe, co przede wszystkim górskie, gdy w chwilach poważnego kryzysu Katie odpowiedzialność za nasz zespół spoczęła na mnie. Potwierdziło się, że w takich sytuacjach potrafię zachować spokój i zimną krew – ocenia z zadowoleniem zawodniczka Salomon Suuno Teamu.

Natalia Tomasiak już przed rokiem chciała wystartować z Katarzyną Solińską, jednak wtedy zgłoszenie Kasi nie zostało przyjęte. Kolejne świetne wyniki biegaczki Hoka One One Teamu przekonały jednak organizatorów i tym razem Solińska stanie na starcie kultowej imprezy, mimo jej kompletnego braku doświadczenia w wysokich górach.

– Tak, wysokie góry to rzeczywiście nie „moja bajka”, ale gdy Natalia ponownie zwróciła się z propozycją wspólnego biegu, pomyślałam: „Witaj przygodo!” – powiedziała nam Katarzyna na lotnisku przed wylotem do Włoch. – To może być piękna inspiracja do dalszego biegania górskiego. Traktuję ten start jako piękną przygodę, ale, oczywiście, dam z siebie na trasie wszystko. Zobaczymy, na ile moje biegowe przygotowanie wystarczy na takie warunki. Dużym znakiem zapytania jest, jak na warunki wysokogórskie zareaguje mój organizm –  zastanawia się zawodniczka. (czytaj dalej)


Wyzwań będzie kilka. Po pierwsze: 17,5 km biegu pod górę. – Tyle jeszcze non stop pod górę nie biegłam, zawsze było to najwyżej kilka kilometrów podbiegu. Wiadomo, że tutaj nie mówimy o ciągłym biegu na sam szczyt, bo od pewnego momentu będziemy mocno szły.

Po drugie: 3500 m przewyższenia na tych 17,5 km, czyli średnie nachylenie podbiegu/podejścia wynoszące 20%! Wreszcie po trzecie: wysokość, na jakiej będzie rozgrywany bieg. Od 10 do 25 kilometra zawodnicy będą przebywali powyżej 3000 m n.p.m., a od 15 do 21 km – nawet powyżej 4000 m n.p.m.! Półmetek mieści się w najwyższym punkcie trasy, na szczycie Margherita Hut liczącym sobie 4554 m!

Katarzyna Solińska nigdy nie była tak wysoko w górach, a zapytana o znaną jej z autopsji wysokość mówi rozbawiona: – Chyba nie chcę powiedzieć, jak wysoko byłam do tej pory, niech to zostanie moją słodką tajemnicą. Zdradzę tylko, że sporo niżej – śmieje się i dodaje: – Wątpię, by w gronie moich znajomych znalazł się ktoś chętny na wyjazd w takie góry, więc jest to świetny pretekst, by tego spróbować i to jeszcze w doborowym towarzystwie! To będzie przygoda życia, trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało! – prosi.

Katarzyna obiecuje jednak, że na Monte Rosie będzie rozsądna. – Nic za wszelką cenę! Natalia opowiadała, że cała trasa jest dobrze obstawiona służbami medycznymi. Jeśli więc tylko poczuję, że organizm strajkuje i nie radzi sobie z wysokością, od razu zareaguję. Nie będę na siłę pchała się na szczyt. Najważniejsze jest zdrowe, będzie je monitorowała i dużo rozmawiała z Natalią. Chcę biegać jeszcze długie lata i nie będę ryzykowała – deklaruje krakowianka. – Wiem też, że Natalia nie będzie miała do mnie w takiej sytuacji pretensji, co więcej, nie pozwoliłaby mi przesadzić i narażać zdrowia. Na tym m. in. polega odpowiedni dobór partnera – tłumaczy.

– Z Kasią bardzo dobrze się znamy i na pewno, nawet w aspekcie koleżeńskim, będzie nam się dobrze razem biegło, nawet mimo jej braku doświadczenia w takich warunkach. Byłyśmy na wspólnym treningu, biegałyśmy w Tatrach, Kasia jest w bardzo dobrej formie biegowej, więc wierzę, że będzie dobrze – mówi Natalia Tomasiak. – A zresztą – dodaje – ja też tym razem trochę boję się wysokości, bo w przeciwieństwie do roku ubiegłego nie miałam czasu na aklimatyzację i adaptację do warunków alpejskich.

Planów stricte wynikowych Natalia nie ma. Nastawia się raczej na przyjemność biegu i rywalizacji. – Chciałabym, żebyśmy pokonały trasę wbiegając i podchodząc w dobrej formie, szybko, a nie męcząc się i dysząc resztkami sił, wciągając się nawzajem. Żeby miało to wymiar sportowy. Wtedy będę zadowolona - mówi.

Faworytek do zwycięstwa nasza biegaczka upatruje w kilku mocnych Rosjankach i Włoszkach oraz ubiegłorocznej triumfatorce, Amerykance Hillary Gerardi (pobiegnie z inną partnerką, Francuzką Pessey zamiast Brytyjki Holly Page).

Drugi polski zespół kobiecy to Iwona Januszyk - Mirosława Witowska. Tej pierwszej doświadczenia wysokogórskiego nie brakuje, częściej nawet można spotkać ją na zawodach skiturowych niż biegowych. – Monte Rosa Skymarathon jest rozgrywany bardzo blisko miejsca, gdzie odbywają się bardzo znane zawody skialpinistyczne Trofeo Mezzalama, pierwsze, które 4 lata temu obserwowałam. Od tego czasu zaczęła się moja przygoda z narciarstwem, bardzo bym chciała w przyszłości wystartować w takiej imprezie. A na razie chcę zobaczyć ten piękny region w cieplejszym miesiącu i sprawdzić, jak mój organizm zachowa się na tak dużej wysokości, bo to jest dla nas największe wyzwanie tego biegu.

– Jedziemy na te zawody bez typowej aklimatyzacji, przeprowadzonej dużo wcześniej i na autentycznej wysokości, a nie w komorze hipoksyjnej. Powyżej 4 tysięcy metrów byłam na trzech szczytach, ale zrobiłam je raczej wycieczkowo, niż sportowo. Natomiast na wysokości do 3800 metrów bywałam na 2-3-tygodniowych obozach, gdzie spaliśmy na 2400 m, a trenowali właśnie wyżej. Ciało pamięta wysokość, na której kiedyś było, więc dzięki tym doświadczeniom powinno być mi trochę łatwiej, zwłaszcza, że ja lubię trasy krótkie z dużym przewyższeniem, jak najbardziej strome – śmieje się Iwona Januszyk i dodaje:

– Półtora miesiąca temu brałam udział w takim swoistym triathlonie z podobnym jak na Monte Rosie przewyższeniem prawie 3,5 tysiąca metrów. Pierwsze 1700 metrów w górę jechaliśmy na rowerze, potem 500 m biegliśmy, a ostatnie 1200 metrów rozbiliśmy na nartach. Wypadłam całkiem nieźle, bo choć nie był to mój dzień i miałam mnóstwo komplikacji, zajęłam czwarte miejsce.

Iwona ma zresztą jeszcze inne cenne doświadczenia z wysokością i jej gwałtownymi zmianami. – Miałam z tym do czynienia w komorze niskich ciśnień podczas badań w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych, na której skończyłam pilotaż. Byliśmy zamykani w komorze na 5 tysiącach metrów i bardzo szybko opuszczani. Nigdy nie miałam z tym problemu, saturacja utrzymywała się zwykle wysoka. Mam też wylatane 120 godzin na śmigłowcach. (czytaj dalej)


Iwonie Januszyk podoba się na Monte Rosie jeszcze jedno: drużynowy charakter rywalizacji. – Dopiero w parze, kiedy trzeba współpracować i wynik zależy nie tylko od ciebie, poznaje się zawodnika i jego charakter. Musisz na siebie wzajemnie liczyć, a w trudnych sytuacjach nawzajem się wspierać i opiekować. Trzeba się też tak dobrać, by nawzajem się nie zajechać.

– Wielokrotnie startowałam w takich zawodach narciarskich, w biegowych jeszcze nie. Myślę, że Miśka Witowska jest idealną partnerką, cieszę się, że startujemy razem. Zgadałyśmy się kiedyś na zawodach, nawet nie wiem, czyim pomysłem był wspólny start we Włoszech. Dobrze się znamy i na pewno świetnie dogadamy na trasie – zapewnia Iwona Januszyk.

Łukasz Zdanowski, podobnie jak Natalia Tomasiak, stratował w Monte Rosa Skymarathonie rok temu. Zajął wtedy w duecie z Ilją Marczukiem 20 miejsce. Tym razem stanie na starcie wspólnie z Robertem Celińskim. – Życie! Każdy ma swoje plany i obowiązki zawodowe, trudno zgrać terminy – tłumaczy krótko.

– Z Robertem Celińskim poznaliśmy się 2 lata temu podczas maratonu Tenzing Hillary Everest. To był świetny czas w Nepalu. Utrzymywaliśmy od tej pory kontakt, aż w mojej głowie zrodził się plan, byśmy wspólnie wystartowali na Monte Rosie. W sobotę zobaczymy, co wyjdzie z tego pomysłu, na pewno damy z siebie więcej niż wszystko! – obiecuje pochodzący z Siedlec biegacz. – Monte Rosa Skymarathon to niesamowite zawody wysokogórskie, ale też nie przelewki, więc trzymajcie kciuki za wszystkich Polaków! – apeluje Łukasz Zdanowski.

Jak pisaliśmy wyżej, w siódmej odsłonie Monte Rosa Skymarathonu weźmie udział 6 polskich duetów:

  • Natalia Tomasiak – Katarzyna Solińska
  • Iwona Januszyk – Mirosława Witowska
  • Łukasz Zdanowski – Robert Celiński
  • Michał Klamut – Kamil Szczepaniak
  • Adam Michalik – Mariusz Hatała
  • Ivo Smolis -  Bartosz Bursa  

Zawody rozpoczną się w sobotę 22 czerwca o godzinie 6 rano. Wystartuje około 200 duetów z 17 krajów. Z numerami 1 i 2 pobiegną triumfatorzy sprzed roku: Włoch William Boffelli (tym razem z rodakiem J. Hermannem) oraz Amerykanka Hillary Gerardi (w tym roku z Francuzką I. Pessey).

Piotr Falkowski

zdj, Salco Garmin Team, salomonrunning.pl